Sąd zmienił wyrok dla córki gdańskiej radnej Prawa i Sprawiedliwości. Miała odpracować społecznie 20 godzin, za to, że w zeszłym roku przerwała odczyt scenariusza kontrowersyjnej sztuki Golgota Picnic. W świetlicy Krytyki Politycznej rozpyliła wtedy śmierdzącą substancję.
Sąd uznał w czwartek, że Maria Kołakowska jest winna. Nie było żadnych wątpliwości, że skutkiem rozpylenia śmierdzącej substancji, było zakłócenie spokoju i porządku publicznego. Obrońca nastolatki argumentował, że miejsce odczytu sztuki nie było miejscem publicznym. Jak mówił, aby dostać się do świetlicy Krytyki Politycznej, trzeba było się wcześniej zarejestrować i dostać potwierdzenie od organizatorów. Sąd nie podzielił jednak tej argumentacji. Fakt, że ów odczyt i treści prezentowane w scenariuszu Golgota Picnic obrażały uczucia religijne określonej grupy osób, nie upoważnia do podejmowania bezprawnych działań. I tutaj sąd daje wyraźny sygnał, że tak nie wolno postępować i na bezprawne zachowanie nie ma przyzwolenia. Każda bezprawne działanie powinno spotkać się z należytą reakcją karną - tłumaczyła sędzia Sądu Okręgowego w Gdańsku Marzena Albrecht.
Mimo to sąd odstąpił od wymierzenia kary dla Marii Kołakowskiej. Uznał, że 20 godzin prac społecznych to kara rażąco surowa. Bo motywem działania nastolatki była obrona wartości, a jej zachowanie to incydent. Dziewczyna nie miała wcześniej żadnych innych kłopotów z prawem. Cieszę się i właściwie muszę powiedzieć, że liczyłam na to, że będzie taki wyrok. W innym przypadku zostałby tylko prezydent. Musielibyśmy się odwołać u prezydenta i myślę, że skończyło by się tak samo. Nie czuję się winna. Uważam, że nie zrobiłam nic, za co powinnam być skazana na 20 godzin prac społecznych. Ewentualnie na grzywnę w wysokości 20 złotych, taką jak dostają grafficiarze, ale nic więcej - mówiła po ogłoszeniu wyroku Maria Kołakowska.
Wyrok w pierwszej instancji był ogłoszony pod koniec maja. Sędzia nie mogła go jednak w całości odczytać. Przerwała jej grupa osób, która przyszła do sądu wspierać Marię Kołakowską. Wśród nich między innymi matka nastolatki - gdańska radna Prawa i Sprawiedliwości. Jeszcze przyjdzie czas, że was rozliczymy. Dzieci Stalina! - powiedziała do sędzi opuszczając salę sądową.