Dopiero 22 marca ma zapaść wyrok w procesie Otylii Jędrzejczak - informuje reporter RMF FM z sądu w Płońsku. W drugim dniu procesu pływaczki - oskarżonej o spowodowanie wypadku, w którym zginął jej brat - zeznawali biegli, którzy podawali rozbieżne opinie co do okoliczności wypadku.

Pierwszy z pięciu biegłych zeznawał ponad pół godziny, później pytania zadawali mu obrońcy Jędrzejczak. Ich zdaniem biegły źle oszacował prędkość samochodu, bo zrobił to na podstawie oględzin zniszczonego samochodu wykonanych przez inną osobę.

Biegły twierdził też, że Otylia nie powinna wyprzedzać, bo po koronach drzew mogła zorientować się, że przed nią jest wzniesienie. Zakwestionowała to obrona, która pytała, czy wszystkie drzewa są tej samej wysokości.

W trakcie śledztwa przeprowadzono trzy ekspertyzy, które miały wyjaśnić przyczyny tragedii. W ostatniej, rozstrzygającej opinii, biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa uznali, że przyczyną wypadku był nieprawidłowo wykonany manewr wyprzedzania oraz prędkość, z jaką jechała - około 110 do 120 km/h.

Wykonanie trzeciej ekspertyzy było konieczne, gdyż wyniki dwóch wcześniejszych wzajemnie się wykluczały. W pierwszej opinii biegli Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego z Warszawy orzekli, iż przyczyną wypadku była nadmierna prędkość, z jaką Otylia Jędrzejczak prowadziła samochód - 130 do 150 km/h - oraz kontynuowanie wyprzedzania za pojazdem ograniczającym widoczność. W drugiej opinii, specjaliści z Polskiego Związku Motorowego w Warszawie przyznali, że prędkość, z jaką jechała Otylia Jędrzejczak, była o wiele mniejsza, nawet o około 40 km/h, a ona sama nie ponosi winy za zdarzenie.

W środę Otylia Jędrzejczak nie zgodziła się na dobrowolne poddanie się karze - prokurator proponował jej 2 lata więzienia w zawieszeniu. Pływaczka nie przyznaje się do winy. Za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi od pół roku do 8 lat pozbawienia wolności.