Wyrok zapada w ciągu doby, ale na jego wykonanie trzeba czekać nawet pół roku. Tak wygląda szara rzeczywistość sądów 24- godzinnych. W Łodzi takie sądy skazały już blisko 30 osób, jednak do tej pory żadna z nich nie musiała odbyć kary.

Zanim uprawomocnione orzeczenie kary trafi do sądowej sekcji wykonywania wyroków, mija zwykle około 3 tygodni. Ale to wcale nie koniec drogi. Najpierw skazany otrzymuje terminowe wezwanie do zapłacenia grzywny albo wybrania rodzaju pracy. Zanim zostanie wydane orzeczenie w tej sprawie, mija kolejne 1,5 miesiąca.

Tylko sąd rejonowy na łódzkim Widzewie na bieżąco rozpatruje około 8 tys. spraw. Sekretariat nie może też wypisywać na łapu-capu, bo inaczej ta dokumentacja i tak wróci, a co za tym idzie – nastąpi dalsze przedłużenie postępowania – tłumaczy sędzia Janusz Sinlewski.

Na tym nie koniec – od orzeczeń sekcji przysługuje także prawo do zażaleń, czyli kolejne opóźnienie w wykonaniu kary.

Nowelizacja prawa karnego wprowadzająca przyspieszoną procedurę sądzenia drobnych i prostych dowodowo spraw weszła w życie 22 marca. Schwytani na gorącym uczynku sprawcy przestępstw zagrożonych karą do 5 lat więzienia mogą się spodziewać, że po 48-godzinnym postępowaniu policji i prokuratury, w kolejną dobę zapadnie wyrok w ich sprawie.

Rozprawy mają się toczyć z obowiązkowym udziałem prokuratora i obrońcy, który dyżuruje tak jak sędzia, co ma wzmacniać gwarancje procesowe i zapobiegać naruszeniu prawa do obrony.