Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał wyrok sądu pierwszej instancji i skazał Halinę G. ps. „Inka” na 8 lat więzienia za pomoc w zabójstwie byłego ministra sportu Jacka Dębskiego w 2001 roku.

Sąd uznał, że rola Haliny G. w tej sprawie to tylko pomocnictwo w zabójstwie. Sąd odrzucił apelację żony Dębskiego, ponieważ uznał, że ”Inka„ nie wiedziała, iż Dębski ma zginąć. Znając jednak zleceniodawcę – „Baraninę” – mogła przewidzieć, jak skończy się wyprowadzenie Dębskiego z restauracji: Przewidywała możliwość i godziła się na pozbawienie życia. Sąd uznał też, że mimo współpracy z policją „Inka” nie zasługuje na nadzwyczajne złagodzenie kary, bo była na usługach „Baraniny”.

Z decyzji sądu zadowolone są obie strony, bardziej jednak obrońca „Inki” Piotr Kruszyński: Rzeczą najgorszą byłoby oczywiście zaostrzenie kary, albo uchylenie przekazania do ponownego rozpoznania. Bylibyśmy szczęśliwsi, gdyby sąd uniewinnił naszą klientkę. Mimo to mecenas Kruszyński nie wyklucza kasacji. Podkreślił jednak, że najważniejsza jest teraz otwierająca się furtka do przedterminowego zwolnienia "Inki" z reszty kary (której termin upływa za dwa lata), co jest możliwe już za kilka miesięcy.

Mecenas Andrzej Werniewicz, który jako pełnomocnik wdowy po Dębskim chciał zaostrzenia wyroku, oświadczył dziennikarzom, że przyjął orzeczenie do wiadomości i raczej nie będzie składał kasacji do Sądu Najwyższego.

Dębski zginął w kwietniu 2001 r. w Warszawie w pobliżu stołecznej restauracji, z której wyszedł nocą razem z Haliną G. Tam zastrzelił go płatny zabójca "Sasza". "Baranina" popełnił samobójstwo w celi wiedeńskiego aresztu, gdzie czekał na swój proces. Także "Sasza" odebrał sobie życie w areszcie.

Przebywająca od kwietnia 2001 roku w areszcie Halina G. wyszła za mąż za obywatela Francji. Z wokandy Sądu Apelacyjnego wynika, że "Inka" zrzekła się poprzedniego nazwiska i posługuje się dziś już tylko tym francuskim - po mężu. Oboje liczą na to, że "Inka" mogłaby się starać o warunkowe przedterminowe zwolnienie z reszty kary.