Do groźnego zdarzenia doszło na obwodnicy Kleszczowa (Łódzkie). Na zakręcie rozpędzony seat zjechał na lewy pas ruchu, zaczął koziołkować i dachował w rowie. Kierowca, który z niego wysiadł, uciekł do lasu. Gdy odnalazła go policja, okazało się, że ma 0,5 promila alkoholu w organizmie.

Incydent miał miejsce w piątek, o godz. 18.30 na obwodnicy Kleszczowa. Gdy na miejsce dotarli policjanci, zastali jedynie zgłaszającego wypadek oraz leżący w rowie samochód.

Świadek wyjaśnił, że seat jechał z przeciwnej strony z dużą prędkością. Nagle na łuku drogi kierujący stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na lewy pas ruchu, zaczął koziołkować, po czym dachował w rowie. Świadek natychmiast zatrzymał się, aby udzielić pomocy. Kierowca seata wyszedł z pojazdu o własnych siłach i uciekł w kierunku lasu - przekazała PAP w poniedziałek Iwona Kaszewska z KPP w Radomsku.

Uciekinier nie reagował na wołanie; nie udała się też próba zatrzymania go, jaką podjęli ratownicy medyczni, którzy przypadkowo tamtędy przejeżdżali.

W rozbitym samochodzie funkcjonariusze znaleźli dowód osobisty kierującego i ruszyli w pościg. Pomocni okazali się również strażacy, którzy dysponowali kamerą noktowizyjną i wspólnie z policjantami przeczesywali pobliski las. W godzinę po zdarzeniu 24-latek został namierzony w Łękińsku.

Mężczyzna miał na głowie widoczne obrażenia. Był nietrzeźwy, miał ponad pół promila alkoholu w organizmie. Początkowo wszystkiemu zaprzeczał. Po wytrzeźwieniu w policyjnym areszcie, usłyszał zarzut kierowania pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości. Za to przestępstwo grozi do 2 lat więzienia. Nieodpowiedzialny kierowca stracił już swoje prawo jazdy.