W Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu rozpoczęła się terapia dwóch myszołowów. Ptaki trafiły do lecznicy po tym, jak jeden z mieszkańców Podkarpacia wykradł je z gniazda w lesie i zamknął w klatce. O niecodziennym trofeum policję zaalarmowali sąsiedzi mężczyzny.

Mimo że dwa młode myszołowy trafiły do ośrodka w Przemyślu w dobrym stanie i wszystko wskazuje na to, że były dokarmiane, złodzieja czeka teraz rozprawa sądowa. Mieszkaniec okolic Krosna odpowie prawdopodobnie za kłusownictwo.

Ptaki mają zaledwie 3 miesiące, czeka je jednak kilkutygodniowa rehabilitacja pod okiem lekarzy przemyskiego Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych. Oswojone z człowiekiem, nie mają szans na przetrwanie w naturalnym środowisku. Nie potrafią jeszcze latać i zdobywać pożywienia, po regularnym dokarmianiu są też lekko otyłe - mówi lekarz weterynarii Jakub Kotowicz, który opiekuje się drapieżnikami.

Myszołowy przebywają obecnie w specjalnie skonstruowanej lotni - czyli klatce o 4 metrach wysokości. Tam uczą się latać. Do naturalnego środowiska wrócą dopiero za kilka tygodni.

W przemyskim Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych przebywa obecnie około 100 podopiecznych - m.in. 70 bocianów, 10 saren, 4 myszołowy i kilka lisów. W wakacje do lecznicy trafia codziennie kilka bocianów. Są często osłabione z powodu suszy, porażone przez prąd, niektóre mają też połamane skrzydła.

Lekarze weterynarii z przemyskiej lecznicy apelują, aby nie wykradać drapieżników z ich naturalnego środowiska i nie wykorzystywać zwierząt do celów rozrywkowych. Proszą też, aby interwencje dotyczące rannych i zabłąkanych zwierząt kierować do najbliższego urzędu gminy.

Dominika Panek