Przy okazji podpisywania deklaracji śmieciowych, gminy ściągają od nas wrażliwe dane - ostrzega Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Do tej pory wpłynęło już kilkadziesiąt skarg w tej sprawie. Jeszcze w tym tygodniu ruszą pierwsze kontrole GIODO.

Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych podkreśla, że gminy nie mają prawa nas pytać o szczegółowe dane takie jak PESEL, numer telefonu, adres e-mail oraz źródło dochodów, osób z którymi mieszkamy. Urzędnicy, przy okazji podpisywania deklaracji śmieciowych, wymagają stosu zaświadczeń. Bywa, że żądają dokumentów m.in. od naszego pracodawcy, uczelni wyższej, z jednostki wojskowej, szpitala, a nawet z zakładu karnego. Nie mogą nas również zmusić do podpisywania zgody na przetwarzanie danych osobowych.

Skarg jest na razie kilkadziesiąt. Jednak mam wrażenie, że to dopiero czubek góry lodowej. Sądzę, że gminy wykorzystując deklaracje śmieciowe chciały zebrać dane, do których do tej pory nie miały dostępu - powiedział Wojciech Wiewiórkowski. Generalny Inspektor podkreśla jednak, że gminy mają prawo sprawdzić, czy podajemy prawdziwe informacje. Kontrolując segregację mogą m.in. zaglądać nam do śmieci. Przepisy pozwalają też na konfrontowanie zużycia wody z liczbą zadeklarowanych osób, które zamieszkują dany lokal.