Kilometr przewodów, podwodne lampy, kamery i odpowiednie kombinezony. Do tego pomost, który umożliwia wjazd wózkom oraz "serce" obiektu – winda, która pozwala na bezpieczne zejście pod wodę. To w dużym skrócie infrastruktura otwartego niedawno w wielkopolskiej Pile Centrum Rehabilitacji Nurkowej. Piękno podwodnego świata mogą w nim poznać ci, dla których na pierwszą myśl – wydaje się to nieosiągalne. Chodzi zarówno o osoby z czterokończynowym porażeniem, jak i osoby niewidome. Odwiedziliśmy miejsce, które dla wielu może stać się oknem na podwodny świat.

Nurkować może każdy, kto oddycha samodzielnie i nie ma przeciwskazań medycznych, by schodził na głęboką wodę - mówi Grzegorz Marciniak ze stowarzyszenia Krok po Kroku HSA. Jako instruktor nurkowania prowadził wcześniej zajęcia dla osób z niepełnosprawnościami. Z tą różnicą, że odbywały się na pływalni. Po takich zajęciach moi kursanci mówią, że znają tam już każdy kafelek. Po tym gdy zanurkowali tu - nie chcą wracać na basen. Chcą mieć kontakt z przyrodą - tłumaczy.

Rozmawiamy w upalne przedpołudnie nad jeziorem Płotki, kilka kilometrów od centrum Piły. To znane i lubiane przez mieszkańców miejsce letniego wypoczynku. Od kilku lat jest też jednym z bardziej znaczących centrów nurkowych w regionie. Otwarte tu niedawno Centrum Rehabilitacji Nurkowej podniosło jednak jego rangę do jedynego tego typu miejsca w kraju, a nawet w Europie. 

Obiekt jest eksperymentalny, cały czas udoskonalany. Zapraszamy tu osoby z różnymi niepełnosprawnościami, z których wiedzy korzystamy, dopytujemy, co może ułatwić im poruszanie się po obiekcie, staramy się bazować na ich doświadczeniach - wyjaśnia Grzegorz Marciniak. 

Centrum Rehabilitacji Nurkowej widać z daleka, zaraz po wejściu na teren OTW Płotki w Pile. To pływająca, zabudowana platforma, do której prowadzi kilkumetrowy pomost. Obiekt skonstruowano tak, by bez problemu można było do niego dotrzeć na wózku. Po wejściu do środka - natychmiast rzuca się w oczy otwór na środku pomieszczenia. To przez niego nurkowie z opiekunami schodzą pod wodę. 

Nad tonią znajduje się specjalna winda, na którą osoba, która planuje zejść pod wodę, po wcześniejszym przygotowaniu - może zejść bezpośrednio z wózka. Główne urządzenie, które pomaga nam zejść pod wodę to jest właśnie ta winda. Na razie jeszcze wypożyczona, ale już mamy plan i pewien odnośnik, by mieć na własność, niewykluczone, że nawet dwie - tłumaczy prezes stowarzyszenia Krok po Kroku HSA Krzysztof Trawiński. Od kiedy baza ruszyła, kilkukrotnie schodził z podopiecznymi pod wodę. Po opuszczeniu windy, jak już jesteśmy w wodzie, możemy osobę nurkującą czy to sami czy z pomocą kolejnej osoby odpowiednio ubrać w potrzebny sprzęt czyli tzw. jacket i zanurzyć się w komfortowych warunkach. Po powrocie z wody i wynurzeniu, kiedy na zewnątrz jest chłodno, czyli np. jesienią czy wczesną wiosną - możemy w kilka sekund nagrzać to pomieszczenie do 20-22 stopni - dodaje.

We "włazie" do podwodnego świata co jakiś czas pojawia się ławica ryb. To normalne, że szukają schronienia pod nowym obiektem, który pojawił się na wodzie. Kiedy jednak przy zejściu zaczynają kręcić się ludzie - uciekają w popłochu, ale tylko na chwilę. Gdy nurkowie schodzą pod wodę, szczupaki, okonie, płocie, węgorze czy leszcze z zaciekawieniem do nich podpływają. Podejmując tę szaloną decyzję o budowie takiego obiektu, którego nigdzie nie widzieliśmy, chcieliśmy, żeby powstał w obszarze Natura 2000, w którym jest niepowtarzalna roślinność, ale jest też bardzo dużo ryb. To wynik marzeń naszych podopiecznych, którzy szukali możliwości bezpiecznie, w warunkach baseno-podobnych, ale z bezpośrednim kontaktem ze zwierzętami i z przyrodą.

Jezioro Płotki w miejscu, w którym nurkowie z Centrum Rehabilitacji schodzą pod wodę, ma 6 metrów głębokości. Zostało odsunięte od strefy tzw. litoralu czyli obszaru przy brzegu, charakteryzującego się najlepszymi warunkami do życia dla ryb czy roślin. To istotne ze względu na możliwość podziwiania piękna podwodnego świata przez nurkujące tu osoby. Wystarczy, by te pokonały zaledwie kilka metrów pod wodą w kierunku brzegu, by mogły zobaczyć lub poczuć podwodną faunę i florę.

Rehabilitacyjna baza nurkowa na Płotkach, została ulokowana na dwóch połączonych pontonach pływających. Jej zewnętrzna część to ponton o łącznej nośności 36 ton, z regulowaną platformą nurkową. Drugi ponton o wyporności ponad 60 ton podtrzymuje część wewnętrzną, zabudowaną - umożliwiającą nurkowanie przez cały rok. Zbudowaną część bazy podzielono z kolei na dwie strefy. Na ścianie dookoła strefy mokrej znajdują się stanowiska dla nurków, przy których mogą przygotować się do zejścia pod wodę lub rozebrać się ze sprzętu po powrocie do bazy. Na wieszakach przygotowano też neoprenowe pianki - konieczne do zejścia pod wodę. Część z nich musi być specjalnie przystosowana. 

Dzięki wsparciu partnerów, bazę udało się też wyposażyć w niezbędny sprzęt medyczny, ratujący życie. Oprócz desek ortopedycznych do transportu poszkodowanych z urazami kończyn czy kręgosłupa, jest tu również defibrylator AED, umożliwiający defibrylację po nagłym zatrzymaniu krążenia. Co jednak najistotniejsze - na ścianie znalazł się też czerwony przycisk, nazywany przez pracowników bazy przyciskiem życia. Po jego naciśnięciu, w firmie, która zajmuje się ochroną obiektu - wyświetla się informacja o nagłym zagrożeniu życia lub zdrowia i konieczności pomocy. Ma to ułatwić ewentualne wzywanie ratunku.

W tzw. strefie suchej Centrum Rehabilitacji na Płotkach przygotowano miejsce do ewentualnych spotkań przed nurkowaniem. Nad stołem konferencyjnym znalazł się wielki ekran, na którym wyświetla się widok m.in. z podwodnych kamer. Instruktorzy czy opiekunowie osób z niepełnosprawnościami, które są w danym momencie pod wodą - mają więc bezpośredni podgląd na sytuację.

Żeby opowiedzieć o naszych planach na przyszłość i planach na udoskonalenie, moglibyśmy opowiadać pół dnia. Mamy ich bardzo dużo i liczymy na to, że będziemy postrzegani jako obiekt, w którym ta rehabilitacja może się odbywać, że niedługo w naszym kraju będzie to oficjalna forma rehabilitacji. My już wiemy, że dzięki temu osoby z niepełnosprawnościami powychodziły z domów, że chce im się żyć - podsumowuje Krzysztof Trawiński ze stowarzyszenia Krok po Kroku HSA.

Opracowanie: