Inspekcja pracy, prokuratura i policja sprawdzają okoliczności wycieku formaliny w bazie logistycznej w Koninku pod Poznaniem. W czwartek sześć osób trafiło do szpitala z objawami lekkiego podtrucia. Czterech pracowników wyszło ze szpitala jeszcze tego samego dnia, dwóch pozostałych dzień później. Żadnemu nic poważnego się nie stało. Inni pracownicy skarżyli się reporterowi RMF FM, że sprzątali wyciek bez odpowiedniego wyposażenia.

Na zdjęciach z monitoringu z hali udostępnionych RMF FM przez firmę logistyczną widać jednak, że pracownicy mieli maski oraz odpowiednie obuwie. Na dwóch pierwszych zdjęciach nie ma w ogóle pracowników - co, jak podkreśla PEKAES, ma być dowodem, że nie doszło do prób neutralizacji aż do godz. 6:39, kiedy to na zapisie z monitoringu pojawiają już odpowiednio ubrane osoby. W przysłanym oświadczeniu firma informuje, że zgodnie z zaleceniami specjalisty ds. ADR (transport drogowy towarów niebezpiecznych) usuwanie formaliny prowadziły osoby w maskach ochronnych, kamizelkach i kaloszach, a neutralizacja substancji była prowadzona wodą i sodą.

Zarzutów do akcji nie mają strażacy. Jednak inspekcja pracy oraz policja pod nadzorem prokuratury muszą wyjaśnić wszystkie wątpliwości i sprawdzają, czy nie doszło do zagrożenia dla życia i zdrowia z powodu wycieku 700 litrów formaliny ze zbiornika uszkodzonego przez wózek widłowy. Na razie jednak nie ma ustaleń wskazujących na czyjąkolwiek winę.

(mpw)