W lutym 1982 roku w czasie stanu wojennego kilka tysięcy osób protestowało w Świdniku przeciwko kłamstwom komunistycznej propagandy. Kiedy pokazywali "Dziennik Telewizyjny" ludzie wystawiali telewizory na parapety i wychodzili na spacer.

Dziś w 30 rocznicę wydarzeń, w centrum Świdnika ponownie pojawili się spacerowicze i milicjanci i uczestnicy tamtych wydarzeń. W okna się wystawiało telewizor, był to sprzeciw, było to publiczne pokazanie, że telewizja łże i kłamie. Jeździli "sukami" mieli armatki wodne, straszyli nas, żebyśmy się bali. Mieliśmy dzieci i jak się skończył "Dziennik" to wracaliśmy do domu. Wychodziliśmy o 19.30 i wracaliśmy około 20 a milicję szlag trafiał - opowiadali w rozmowie z reporterem RMF FM.

"Spacery świdnickie" polegały na masowym wychodzeniu z domów w porze nadawania Dziennika Telewizyjnego w czasie stanu wojennego. Były formą "happeningu", który zaczynał się o godz. 19.30. Władze miasta, aby zmusić ludzi o oglądania programu wprowadziły godzinę milicyjną o godz. 19.00. Mieszkańcy Świdnika zaczęli więc wychodzić na ulice o godzinie 17:00. Świdnicki pomysł spacerów przejęły również Lublin a potem Puławy.