Sejm wybrał siedmiu członków komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w stolicy. Nie wybrano ósmego kandydata - zgłoszonego przez Nowoczesną, posła Jerzego Meysztowicza.

Sejm wybrał siedmiu członków komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w stolicy. Nie wybrano ósmego kandydata - zgłoszonego przez Nowoczesną, posła Jerzego Meysztowicza.
Zdj. ilustracyjne /Kamil Młodawski /RMF FM

W komisji ma być czterech przedstawicieli PiS oraz po jednym z pozostałych klubów sejmowych: PO, Nowoczesnej, PSL i Kukiz'15. Po głosowaniach marszałek Sejmu Marek Kuchciński zapowiedział powtórzenie procedury wyboru na jeden wakat w komisji.

W oddzielnych głosowaniach niezbędną większość głosów uzyskali kandydaci: PiS - komornik Łukasz Kondratko, poseł Jan Mosiński, poseł Paweł Lisiecki i prawnik Sebastian Kaleta; PO - poseł Robert Kropiwnicki; Kukiz'15 - prawnik Adam Zieliński i PSL - radca prawny Bartłomiej Opaliński. Potrzebnej większości głosów nie uzyskał kandydat Nowoczesnej.

Meysztowicz przepadł głosami PiS i Kukiz'15

Kandydaturę Meysztowicza negatywnie zaopiniowała w środę sejmowa komisja ustawodawcza - po tym, jak powiedział on komisji, że jego bratanek jest stroną postępowania przed sądem o zwrot nieruchomości w stolicy. Powinowactwo w linii bocznej z osobą, która ma takie roszczenie, wyłącza z mocy ustawy członka komisji - mówili posłowie PiS. Biuro Analiz Sejmowych na wniosek N uznało w swej opinii, że nie ma przeszkód prawnych by Meysztowicz zasiadał w komisji weryfikacyjnej.

Przed głosowaniami Agnieszka Ścigaj (Kukiz'15) w imieniu klubu domagała się od Meysztowicza wyjaśnień ws. nabycia przez niego kamienic. Czy może pan wyjaśnić, zdementować lub potwierdzić doniesienia medialne ws. zakupu przez pana dwóch kamienic w Krakowie? - pytała.

To, że zajmuję się handlem nieruchomościami, nie oznacza, że nie mam predyspozycji, ani moralnego prawa zasiadać w komisji - odpowiedział Meysztowicz. Zapewnił, że wszystkie kamienice nabył w latach 90. legalnie, co potwierdziły "procedury sprawdzające". Nieprawdą jest, że sprawa nie została wyjaśniona i sprawdzona. Te wszystkie działania sprawdzające zakończyły się umorzeniem i potwierdzeniem, że wszystkie dokumenty, która posiadała poprzednia właścicielka były oryginalnymi dokumentami - mówił poseł.

W głosowaniu Meysztowicz uzyskał 164 głosy za, przy 243 przeciw (tak zagłosowało m.in. 215 posłów PiS oraz 24 - Kukiz'15) i 4 wstrzymujących się.

Kandydat PiS Łukasz Kondratko uzyskał 412 głosów za, przy 6 przeciw i 6 wstrzymujących się. Inny kandydat PiS - poseł Jan Mosiński dostał 279 głosów za, przy 44 przeciw i 3 wstrzymujących się. Kolejny kandydat PiS - poseł Paweł Lisiecki otrzymał 320 głosów za, przy 21 przeciw i 9 wstrzymujących się. Ostatni kandydat PiS - prawnik Sebastian Kaleta zdobył 405 głosów za, przy 10 przeciw i 6 wstrzymujących się. Za wyborem kandydatów PiS głosowała większość posłów PO.

Kandydat PO - poseł Robert Kropiwnicki otrzymał 196 głosów za, przy 14 przeciw (głównie z PiS) i 20 wstrzymujących się (204 posłów PiS nie wzięło udziału w tym głosowaniu). Kandydat Kukiz'15 - prawnik Adam Zieliński uzyskał 382 głosy za, przy 25 przeciw i 13 wstrzymujących się. Zgłoszony przez PSL radca prawny Bartłomiej Opaliński zdobył 425 głosów za, przy 1 przeciw i 2 wstrzymujących się.

Pokłosie afery reprywatyzacyjnej

Ustawę o "szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa", na której mocy ma być powołana komisja, Sejm uchwalił 9 marca. Przewodniczącym komisji jest wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, powołany przez premier Beatę Szydło.

Komisja będzie mogła utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną albo uchylić ją i np. podjąć decyzję, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość. Może też stwierdzić wydanie decyzji reprywatyzacyjnej z naruszeniem prawa, jeśli wywołała nieodwracalne skutki prawne. Wtedy komisja będzie mogła nałożyć na osobę, która skorzystała na decyzji, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia.

Powołanie komisji to pokłosie afery reprywatyzacyjnej w stolicy, która głośna stała się latem 2016 roku po ujawnieniu przez "Gazetę Wyborczą" szczegółów sprawy wartej ok. 160 mln zł działki przy Pałacu Kultury i Nauki, pod dawnym adresem Chmielna 70. Na mocy decyzji ratusza z 2012 roku została ona przejęta przez trzy osoby, które nabyły roszczenia od spadkobierców - mimo że odszkodowanie za nią dostał wcześniej jej ostatni przedwojenny właściciel, obywatel Danii. Trwa 175 postępowań prokuratorskich ws. stołecznej reprywatyzacji.

(az)