Najwyższa Izba Kontroli ma informacje i dowody, które mogą postawić w trudnej sytuacji prawnej m.in. premiera Mateusza Morawieckiego i szefa jego kancelarii Michała Dworczyka. Chodzi o organizację korespondencyjnych wyborów prezydenckich (nazywanych też wyborami kopertowymi), które ostatecznie się nie odbyły, co przyniosło ogromne straty.

Jak podaje Onet, w najbliższych dniach można się spodziewać opublikowania przez Najwyższą Izbę Kontroli raportu dot. tzw. wyborów kopertowych z 10 maja 2010 r. 

"Onet poznał główne dokumenty pokontrolne, które stały się kością niezgody w samym NIK, a których obawia się bardzo obóz rządzący. Z ich lektury wynika, że Izba ma dowody stawiające w trudnym położeniu prawnym obecnego szefa rządu Mateusza Morawieckiego oraz kierującego jego kancelarią min. Michała Dworczyka" - podaje portal. Zauważa jednocześnie, że urzędnicy prowadzący kontrolę skupili się nie na najważniejszych osobach decyzyjnych, ale na urzędnikach średniego szczebla. 

Według informacji Onetu, dokumenty, którymi dysponuje NIK, rzucają nowe światło na samą organizację wyborów korespondencyjnych. Onet twierdzi, że głównym ośrodkiem decyzyjnym nie było kierowane przez Jacka Sasina Ministerstwo Aktywów Państwowych, ale Kancelaria Premiera. 

"10 kwietnia 2020 r. z departamentu prawnego Ministerstwa Aktywów Państwowych do analogicznej jednostki w Kancelarii Premiera trafia drogą elektroniczną projekt decyzji, której istotą jest nakazanie przez premiera Poczcie Polskiej zorganizowania wyborów korespondencyjnych. Błyskawicznie rusza wówczas urzędnicza machina opiniowania dla KPRM kluczowego dokumentu, pod którym podpis miałby złożyć premier Mateusz Morawiecki" - relacjonuje portal. 

Jak podaje, w kolejnych dniach Kancelaria otrzymała dwie nieformalne analizy prawne od Magdaleny Przybysz, do niedawna szefowej departamentu prawnego KPRM i Mariusza Haładyja, prezesa Prokuratorii Generalnej. Szczególnie krytyczna miała być ta autorstwa Magdaleny Przybysz. "W siedmiostronicowej analizie stwierdza, że premier nie może nakazać Pocznie Polskiej organizowania wyborów, a jeśli podejmie taką decyzję, to musi liczyć się z odpowiedzialnością karną, odpowiedzialnością przed Trybunałem Stanu, upadkiem rządu i osobistą odpowiedzialnością finansową" - relacjonuje portal. 

Onet podaje, że również druga analiza miała pokazać, że ewentualna decyzja o organizacji wyborów kopertowych będzie pozbawiona podstawy prawnej. Mimo to 16 kwietnia 2020 r. premier Mateusz Morawiecki ją wydał. Według portalu, presję ws. organizacji wyborów mimo krytycznych analiz prawnych miało wywierać kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości. 

Co ciekawe, gdy już było wiadomo, że wybory korespondencyjne się nie odbędą, zamówione zostały kolejne ekspertyzy prawne dotyczące tego zagadnienia. Według Onetu, szefowi rządu chodziło o zdobycie "prawnych podkładek" na przyszłość, które uzasadniałyby jego decyzję.  

Szef KPRM Michał Dworczyk odniósł się do doniesień Onetu w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Zaczekajmy na oficjalne wyniki kontroli, potem będziemy się do niej odnosić - powiedział.

Dopytywany o publikację portalu, powtórzył: "Zaczekajmy na oficjalne wyniki, nie na przecieki".