"Atmosfera w rejonie katastrofy w kopalni Mysłowice-Wesoła jest wybuchowa i niezdatna do oddychania. Poszukiwany górnik mógł jednak schować się w znajdującym się tam lutniociągu, który doprowadza świeże powietrze" - poinformował we wtorek WUG na konferencji prasowej.

W zagrożonej strefie występuje atmosfera niezdatna do oddychania, podwyższone jest stężenie metanu i wodoru wydzielającego się podczas pożaru. Mieszanina o takim stężeniu metanu i przy występowaniu tlenu jest wybuchowa - powiedział podczas konferencji w Wyższym Urzędzie Górniczym w Katowicach prezes WUG Mirosław Koziura.

Wiceprezes WUG Wojciech Magiera dodał, że w rejonie jest lutniociąg doprowadzający świeże powietrze. Jest minimalna szansa, że ten pracownik się w nim schował. Jeśli dostał się do środka, może przebywać w świeżym prądzie powietrza, lutniociąg jest szczelny - powiedział. Wspomniał, że w 2011 r. w ten sposób uratował się górnik w kopalni Krupiński.

Szanse są do końca - powiedział prezes Koziura. WUG nie ma jednak na razie danych o temperaturze, jaka może panować obecnie w rejonie katastrofy.

Podano wstępne hipotezy wybuchu



Podczas konferencji poinformowano też o dwóch najbardziej prawdopodobnych na tę chwilę przyczynach katastrofy. Jedna to tzw. pożar endogeniczny, czyli samozapalenie się węgla, lub roboty strzałowe - które były prowadzone w rejonie katastrofy krótko przed wypadkiem.

Do zapalenia i - prawdopodobnie - wybuchu metanu doszło wczoraj wieczorem w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, ogółem 31 trafiło do szpitali w Sosnowcu, Katowicach i Siemianowicach Śląskich.

Dziś rano w szpitalach przebywało nadal 28 górników, wśród nich 18 było w stanie ciężkim. W kopalni trwa akcja poszukiwawcza ostatniego zaginionego górnika - kombajnisty.

(mal)