Tragiczny finał akcji ratunkowej po wstrząsie w Zakładach Górniczych "Rudna" na Dolnym Śląsku. Nie żyje jeden z poszukiwanych górników. W czasie zdarzenia pod ziemią było pięciu mężczyzn. Czwórka została wyciągnięta na powierzchnię i została im udzielona pomoc medyczna.

W momencie wstrząsu pod ziemią pracowało 5 górników, ratownikom udało się dotrzeć do czterech z nich. Cała czwórka została już wyciągnięta na powierzchnię. Trzech górników ma ogólne potłuczenia, jeden doznał urazu głowy i nogi. Wszyscy zostali już przekazani ratownikom medycznym i została im udzielona pomoc medyczna. Górnicy przechodzą badania lekarskie, ich obrażenia nie zagrażają życiu - przekazała Marcinkowska-Bartkowiak, dyrektor naczelna ds. komunikacji w KGHM.

Jak informuje w rozmowie z reporterem RMF FM Anna Osadczuk z KGHM, ratownikom - po poszukiwaniach - zlokalizowano również piątego górnika, niestety nie udało się go uratować. Mężczyzna miał 35 lat i pracował w ZG "Rudna" od 2007 roku.

Do wstrząsu doszło na oddziale G24 kopalni Rudna w Polkowicach na głębokości 1100 metrów. Miał on siłę tzw. górniczej "szóstki". W rejonie zagrożenia było pięciu górników. W związku z wypadkiem prezes KGHM Marcin Chludziński wprowadził we wszystkich oddziałach miedziowej spółki trzydniową żałobę.

Specjalna komisja wyjaśni okoliczności tragedii w kopalni. Komisja złożona z pracowników zakładów górniczych Runda i okręgowego Urzędu Górniczego rozpocznie pracę w poniedziałek. Do tego czasu oddział na którym doszło do wstrząsu będzie zamknięty. 

Opracowanie: