Silny wstrząs w kopalni "Polkowice-Sieroszowice" na Dolnym Śląsku. Na górników, pracujących na głębokości ośmiuset metrów, posypały się skały. W rejonie zagrożenia pracowało ich dziesięciu, dwóch ucierpiało w wypadku.

Jeden z górników ma mocno potłuczone nogi, drugiego zatrzymano w szpitalu na obserwacji, bo skarżył się na silne bóle głowy - powiedziała reporterce RMF FM Barbarze Zielińskiej rzeczniczka miedziowego koncernu KGHM Anna Osadczuk. Pozostałym górnikom na szczęście nic się nie stało, wrócili już do domów.

Na razie nie wiadomo, dlaczego doszło do wstrząsu, a był on dosyć silny - była to "siódemka" w dziesięciostopniowej górniczej skali. Ten rejon kopalni jest zamknięty. O tym, kiedy pracownicy będą mogli tam wrócić, zdecyduje Wyższy Urząd Górniczy.

Nie był to jedyny wypadek w miedziowym kombinacie. W kopalni "Rudna" zapaliła się pod ziemią maszyna górnicza. W tym miejscu przebywało 21 górników. Wszyscy zostali ewakuowani, żadnemu nic się nie stało.