Platforma Obywatelska stworzyła jeden projekt ustawy o związkach partnerskich. Tyle że szefostwo partii obawia się wnieść go do Sejmu, spodziewając się fali krytyki ze strony zwolenników związków, twierdzi "Rzeczpospolita".

Uważam, że lepiej tego projektu w ogóle nie wnosić do Sejmu, powiedział gazecie jeden z liderów PO, który popiera legalizację związków tej samej płci. I tłumaczy: Ten projekt może odstręczyć od nas część liberalnych światopoglądowo wyborców. W dodatku narazimy się na atak ze strony organizacji mniejszości seksualnych.

"Rzeczpospolita" twierdzi, że w projekcie PO całkowicie porzuciła sformułowanie "związki partnerskie". Ustawa zatytułowana jest "ustawą o wspólnym pożyciu".  Oznacza to prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego przez partnerów, którzy są w emocjonalnym związku. Oczywiście wykluczono sytuacje, gdy pod jednym dachem żyją ze sobą krewni. "Wspólnego pożycia" nie będą też mogły zawierać osoby niepełnoletnie, pozostające w związku małżeńskim (nawet jeśli są w separacji) lub w innym "wspólnym pożyciu".

Ci, którzy chcieliby z partnerem czy partnerką zadeklarować, że są tego rodzaju parą, mieliby przed notariuszem składać pisemne oświadczenie. A notariusz zapisywałby to w elektronicznym rejestrze, który miałaby obowiązek prowadzić Krajowa Rada Notarialna. Prawo do rozwiązania pożycia w podobny sposób miałby każdy z partnerów.