Kim był "dobry wujek", po którym rodzina Waltzów odziedziczyła kamienicę przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie? Odpowiedzi na to pytanie szuka w najnowszym numerze "wSieci" dziennikarz tygodnika. Publicysta „wSieci” sięga do archiwalnych zbiorów w poszukiwaniu informacji, kim był Roman Kępski (spadkodawca kamienicy) i skąd zaraz po wojnie miał pieniądze na odkupienie jej od ówczesnego właściciela.

Kim był "dobry wujek", po którym rodzina Waltzów odziedziczyła kamienicę przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie? Odpowiedzi na to pytanie szuka w najnowszym numerze "wSieci" dziennikarz tygodnika. Publicysta „wSieci” sięga do archiwalnych zbiorów w poszukiwaniu informacji, kim był Roman Kępski (spadkodawca kamienicy) i skąd zaraz po wojnie miał pieniądze na odkupienie jej od ówczesnego właściciela.
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz /Marcin Obara /PAP

Dziennikarz dociera m.in. do gazety „Krakauer Zeitung” z 1941 roku, w której czytamy: „Obwieszczenie. Przedsiębiorstwo przemysłu drzewnego »Foreste Italia« z miejscowości Majdan Sieniawski niniejszym informuje, że pan Roman Kępski, zamieszkały w Warszawie przy Bahnhofstrasse [okupacyjna nazwa Al. Jerozolimskich - przyp. red.] 23, nie jest ani jej generalnym przedstawicielem, ani pełnomocnikiem, i nie jest uprawniony do podpisywania w jej imieniu umów bądź przyjmowania na jej rachunek wpłat. Przedsiębiorstwo przemysłu drzewnego »Foreste Italia« nie uznaje żadnych umów, które pan Roman Kępski zawarł w jego imieniu”.

Dziennikarz „wSieci” zajrzał również do akt bezpieki, w których Kępski figuruje jako tajny współpracownik w sprawie prowadzonej przeciwko Stefanowi Korbońskiemu - politykowi Polskiego Państwa Podziemnego oraz byłemu Delegatowi Rządu na Kraj. Status ten Kępski stracił, ponieważ przestał być przydatny w wyniku aresztowania go przez MO. Okazuje się, że Kępski był wielokrotnie aresztowany i skazywany przez sąd za przestępstwa takie jak oszustwa, nadużycia czy łapownictwo.

Powodem aresztowania, którego dokonanie zleciła Wydziałowi Dochodzeniowemu KWMO w Warszawie, było - jak wynika z innego dokumentu - podejrzenie wyłudzenia kwoty 318 tys. zł na szkodę spółdzielni mieszkaniowej (według danych ZUS w 1961 r. przeciętne wynagrodzenie miesięczne wynosiło 1625 zł) - napisał autor artykułu.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika "wSieci".

(mpw)