Wrocławskie MPK wysłało pierwsze sto pozwów przeciw osobom, które mimo wezwania nie zapłaciły mandatów za jazdę bez biletów. Tysiąc kolejnych pism trafi do sądu w przyszłym tygodniu. Od lipca kontrolerzy wystawili pasażerom bez ważnego biletu ponad 22 000 mandatów. To daje sumę ponad dwóch i pół miliona złotych, które winni są gapowicze gminie Wrocław.

Wezwanie do sądu oznacza dla dłużnika kolejny etap windykacji. Po uproszczonym postępowaniu, wydaniu nakazu zapłaty i jego uprawomocnieniu się, do wszystkich dłużników, którzy nadal nie spłacą swoich zobowiązań zapuka komornik. Oprócz sumy mandatu będą musieli zapłacić jeszcze koszty postępowania sądowego, odsetki i koszty egzekucji komorniczej. Muszą też pamiętać, że na tym etapie postępowania ich szansa na pozytywne rozpatrzenie wniosku o umorzenie długu, czy rozłożenie sumy na raty spada praktycznie do zera.

Nie zamierzamy odpuszczać gapowiczom, bo jazda bez biletu jest po prostu oszustwem. Każdy kto został zatrzymany i spisany musi liczyć się z tym, że karę poniesie. Tylko od niego zależy, czy będzie to suma podstawowa, czy powiększona o odsetki, koszty sądowe i komornicze - mówi Patryk Wild, dyrektor ds. inwestycji i rozwoju w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym we Wrocławiu.

Aby takiego wezwania nie dostać, należy zapłacić mandat od razu po otrzymaniu druku od kontrolera biletów. Jeśli nie zdążymy zrobić tego w ciągu 14 dni, do naszych mieszkań trafi wezwanie przedsądowe. Na zapłacenie zobowiązania gapowicze mają kolejne 7 dni. Jeśli wtedy się nie rozliczą, ich sprawa trafi do sądu.

Nie wszyscy jednak wystraszyli się metod, które wprowadza w życie wrocławskie MPK. Młodzi ludzie - głównie studenci - nie ukrywają, że nadal będą kusić los i jeździć bez biletów:

Do tramwaju bez biletu wsiada we Wrocławiu co 10. osoba.