Trzy osoby zginęły w pożarze kamienicy w centrum Wrocławia. Mieszkańcy budynku oskarżają straż pożarną o zlekceważenie wezwania do pożaru. Według nich strażacy nie zareagowali na pierwsze wezwanie, kiedy przed północą paliło się w mieszkaniu na drugim piętrze. Sąsiadom udało się wspólnie ugasić pożar u – jak twierdzą – pijanej kobiety. Potem ogień pojawił się jeszcze raz. Jego skutki były tragiczne.

Straż zadała pytanie, czy jeszcze się pali. Powiedziałam, że nie, że jest dym. Stwierdzili więc, że interwencja nie jest konieczna i żebyśmy dzwonili na policję. Policja nie odbierała. Włączała się tylko automatyczna sekretarka. Na pogotowiu pani nie chciała przyjąć zgłoszenia, jak usłyszała, że ta pani jest pod wpływem alkoholu - powiedziała reporterowi RMF FM jedna z mieszkanek kamienicy. Pierwsze zgłoszenie było o godz. 11, tylko nikt nie przyjechał, nikt się nie zainteresował. Dopiero o godz. 4.30 przyjechali - dodała druga.

Straż pożarna dopełniła wszelkich obowiązków - zapewnia jej wrocławski rzecznik Krzysztof Girlsa. Specjalnie powołany zespół przesłuchał taśmy z nagraniami zgłoszeń na stanowisku dyżurnego. Posłuchaj:

Większość mieszkańców kamienicy wróciła już do lokali. Przyczyny pożaru wyjaśnia specjalna komisja.