Wreszcie jest światło w rejonie Częstochowy. Co prawda nie wszystkie awarie już tam usunięto, ale dzięki specjalnym agregatom nie ma już domów bez prądu. W niektórych miejscowościach światła nie było kilkanaście dni.

Czatachowa to niewielka wieś w okolicach Myszkowa, zaledwie kilkadziesiąt domów otoczonych lasem...

Mieszkańcy tej miejscowości jako jedni z pierwszych stracili dostawy energii. Teraz jako jedni z ostatnich ją odzyskali. Jeszcze wczoraj oblodozne przewody sieci energetycznej znowu zaczęły tam pękać. W nocy energetycy naprawili uszkodzenia. Ale całkowicie awarii nie usunęli. W Czatachowej oraz pobliskich Brzezinach sieć energetyczna podłączona jest do specjalnych agregatów. Energetycy musieli tak zrobić, żeby mieszkańcy wreszcie mieli prąd. Takie tymczasowe podłączenie zostanie zlikwidowane, jak tylko uda się naprawić zniszczoną sieć energetyczną.

Do wsi, jak mówią mieszkańcy, wreszcie wrócił spokój. Kilkanaście ostatnich dni było dla nich koszmarem...

Niestety, nie sposób wykluczyć kolejnych awarii, bo w otaczającym wieś lesie drzewa dalej są oblodzone i ciągle się łamią., a w wielu miejscach gałęzie niebezpiecznie zwisają nad drogami.

Obecnie w województwie śląskim prądu nie ma już tylko w okolicach Ogrodzieńca. Tam bez światła jest około 200 domów.

Najgorsza sytuacja jest w Małopolsce. Tam prąd nadal nie dociera do prawie 12 tysięcy gospodarstw. Zdaniem energetyków, jeśli nie zdarzą się kolejne awarie, prąd w trzech małopolskich powiatach powinien popłynąć najwcześniej jutro.

Awarie energetyczne na terenie Jury zaczęły się 9 stycznia. Wtedy zaczął padać ulewny deszcz, a ponieważ był mróz natychmiast na drzewach i przewodach zaczął powstawać lód. Z czasem jego pokywa zwiększała się. Drzewa zaczęły się łamać i zrywać sieć. Również przewody nie wytrzymywały obciążenia i pękały albo łamały betonowe słupy. Tylko w województwie śląskim w ciągu 15 dni łącznie bez prądu było ponad 100 tysięcy domów i instytucji.

-To była największa katastrofa w 110-letniej historii częstochowskiej energetyki - mówi Jacek Piersiak, rzecznik przedsiębiorstwa energetycznego z Częstochowy.

Przez kilka ostatnich dni energetyków wspomagało kilkudziesięciu żołnierzy, ale ponieważ sytuacja ustalibilziowała się, wczoraj zaczęli oni wracać do koszar.