Centralne Biuro Antykorupcyjne zamierza uderzyć w szpital przy ulicy Szaserów w Warszawie podległy Ministerstwu Obrony Narodowej. Zarzuty korupcji mogą zostać postawione nawet kilkunastu lekarzom, a w najbliższych dniach możliwe są pierwsze zatrzymania w tej sprawie - pisze w internetowym wydaniu tygodnik „Wprost”.

Pierwsze sygnały o nieprawidłowościach w Centralnym Szpitalu Klinicznym MON zaczęły napływać do resortu obrony już na początku 2006 r., co potwierdza Radosław Sikorski, ówczesny minister obrony.

Na zlecenie Naczelnej Prokuratury Wojskowej śledztwem w sprawie korupcji w szpitalu MON zajmowała się Żandarmeria Wojskowa, ale w dalszej fazie postępowania, ze względu na rozmiar i powagę sprawy, dołączyło Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Obserwowani przez CBA lekarze szpitala MON za operację żądali od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Do szpitala MON za łapówki trafiali także gangsterzy. W październiku 2000 r. na oddziale rehabilitacji zamaskowany gangster zastrzelił leżącego tam jednego z szefów grupy z podwarszawskich Marek Andrzeja C., ps. Kikir. W kwietniu 1994 r do szpitala trafił postrzelony Andrzej F. ps. Florek, ochroniarz bossa "Pruszkowa"- Andrzeja Kolikowskiego pseudonim „Pershing”. W placówce gangster leczył się w jednoosobowej sali. Azyl w szpitalu przy Szaserów załatwił sobie również księgowy "Pruszkowa" Jerzy W., ps. „Żaba”. Ukrył się tam, by uniknąć udziału w procesie gangu Rympałka. Z dochodzenia CBA wynika, za miejsce dla poszukiwanego gangstera lekarze otrzymywali nawet kilkadziesiąt tysięcy dolarów.

Prokuratura i CBA badają także pozamedyczne wątki afery korupcyjnej w szpitalu MON, w tym sprawy ustawianych przetargów. Kilka dni temu zwolniono zastępcę dyrektora WIM Andrzeja K., który pracował w szpitalu przez wiele miesięcy, mimo że prokuratura oskarżyła go m.in. o próbę przekupstwa i grożenie urzędnikowi Najwyższej Izby Kontroli, a także o przekręty przy wpisywanie leków na listy specyfików refundowanych.