Człowiek widmo. Szara eminencja. Złote dziecko Janusza. Tak politycy Ruchu Palikota mówią o Karolu Jene, jednym z najbardziej zaufanych ludzi Palikota. Legendy krążą też o jego zarobkach.

Karol Jene to ktoś więcej niż dyrektor klubu parlamentarnego. To najbliższy człowiek Palikota, według zgodnych relacji, związany z nim na dobre i złe. Najwierniejszy z wiernych. To zarazem człowiek, przed którym drżą posłowie tego ugrupowania - pisze tygodnik "Wprost". Bo gdy się narażą szefowi, Jene nie waha się ich obsztorcować. Od niego zależy, kto ma dostęp do lidera albo czy w ogóle przekazać Palikotowi sprawę, z którą przychodzi interesant. Szef Ruchu forwarduje mu wszystkie mejle, bez słowa. Jene od razu się do nich zabiera.

Od razu przypadli sobie do gustu. Podobnie ekscentryczni, a nieprzychylni twierdzą, że podobnie cyniczni. Jene został szefem Stowarzyszenia Ruch Poparcia Palikota. Pisał też program Ruchu Palikota. Sam jednak nie kandydował na posła. Bardziej interesuje mnie przyglądanie się z boku - przekonuje.

Finansowo na tym jednak nie stracił, przeciwnie. Według informacji "Wprost" wynagrodzenie Karola Jene wynosi kilkanaście tysięcy złotych i zdecydowanie przewyższa pensje dyrektorów biur innych klubów. Jene ma też do dyspozycji samochód klubowy, co dla innych dyrektorów bywa rarytasem. Do tego reprezentuje klub RP w Radzie Służby Cywilnej - co ciekawe, jako jedyny przedstawiciel klubowy w tej instytucji, który nie jest posłem. Zarabia dzięki temu dodatkowo ok. 2 tys zł. miesięcznie.

Zarobki 33-letniego dyrektora biura klubu wzbudziły jednak zainteresowanie posłów Ruchu. Ostatnie wyjazdowe posiedzenie klubu RP w Jachrance. Poseł Marcin Mroczek przedstawia raport o wydatkach klubu. Do klubowej kasy z Kancelarii Sejmu wpływa co miesiąc łącznie ok. 88 tys. zł - na pokrycie kosztów całej działalności biura.