"Kiedy Wisła jest tak sucha, koryto rzeki powinno zostać pogłębione" - uważa wójt nadwiślańskiej gminy Wilków na Lubelszczyźnie, która dwa lata temu w czasie powodzi w 90 procentach znalazła się pod wodą. "Teraz wyraźnie widać, jak dno koryta rzeki jest podniesione. Gdzie ta woda ma się później podziewać w momencie przyboru? To wieloletnie zaniedbanie" - podkreśla Grzegorz Teresiński. Jego zdaniem, winne są zarządy gospodarki wodnej, które od lat nie pogłębiają zamulonej rzeki. Nie mają na to pieniędzy, ale też nie pozwalają na to firmom, które chciałyby piach wydobywać i za niego płacić.

Krzysztof Kot: Panie wójcie, przez Wisłę można przejść praktycznie suchą stopą w niektórych miejscach.

Właśnie. To zjawisko, o którym informujemy od wielu, wielu lat, sygnalizowaliśmy już o tym jako włodarze nadwiślańskich gmin. Nikt niestety nie wyciąga z tego wniosków, a teraz naocznie widać, jak to dno koryta rzeki Wisły jest podniesione. Praw fizyki przecież nie oszukamy. Gdzie ta woda ma się podziewać w momencie przyboru? Jest to ewidentne wieloletnie zaniedbanie ze strony… już nie wiem sam kogo, natomiast można by wskazywać tutaj kilku winowajców takiego stanu rzeczy, że Wisła jest niepogłębiana, nieregulowana i dalej będzie stanowiła realne zagrożenie powodziowe.

W tej chwili te poziomy są bardzo niskie, więc obawy nie ma, ale za moment, jak przyjdzie duża woda, nie będzie się miała gdzie pomieścić.

Oczywiście, że tak. Mówimy tutaj o takiej elementarnej profilaktyce. Właśnie w takim momencie, przy takim stanie koryta rzeki powinny być prowadzone prace polegające na usuwaniu tego zbędnego piachu, który - przypominam - znalazłby z pewnością miejsce w sektorze budowlanym, o czym wielokrotnie mówili przedstawiciele tego sektora. Firmy, które chcą pozyskiwać ten piach, dostają odmowy z regionalnych i krajowych dyrekcji ochrony środowiska. Są to dla mnie decyzje niezrozumiałe. Potem będziemy mówić, że Polak nie wyciągnął wniosków po kolejnej szkodzie. Obym się mylił, ale zaczynam mieć poważne wątpliwości.

To jest ewidentne wieloletnie zamulenie koryta rzeki, na którym - przypominam jeszcze raz - nie były prowadzone prace konserwacyjne od przeszło 20 lat.

W Wilkowie czy w okolicach Wisła była pogłębiana, ale jak to faktycznie wyglądało?

Były doraźne działania wzdłuż wyrwy w Zastowie Polanowskim, jednak to jest skutek, moim zdaniem, minimalny, bo te pracy były prowadzone w celu umocnienia podstawy wału. Dobrze, że zostały przeprowadzone. Myślę, że zda to w przyszłości egzamin, jednak było to działanie bardzo doraźne i niemające żadnego wpływu na obniżenie dna koryta rzeki.

Trzeba by to zrobić kompleksowo.

Kompleksowo, od Krakowa po Włocławek.

Słyszycie, że nie ma na to pieniędzy, czy po prostu nie ma chęci? Mówił pan o tych firmach, które chciałyby ten piach pozyskiwać - przecież jeszcze by za to zapłaciły, a na pewno ten skutek byłby lepszy, bo więcej wody mogłoby się zmieścić w korycie.

Z pewnością. Myślę, że część z tych pieniędzy można by przeznaczyć także i na ochronę środowiska, bo ja tutaj nie widzę związku takiego, że nastąpiłaby drastyczna dewastacja tego środowiska. Przypominam sytuację, która miała miejsce w latach jeszcze 80. i na początku 90., gdzie koryto rzeki było żeglowne, a mimo to życie biologiczne było bardziej bogate niż w chwili obecnej. Więc ten argument jest naprawdę do obalenia. Ale takie pytanie to już raczej nie do mnie, proszę pytać Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej - myślę, że to jest właściwy adresat.

Kilkanaście kilometrów dalej - w Kazimierzu - statki w tej chwili są unieruchomione w portach, albo - jak wypływają - to tak naprawdę symbolicznie, bo strach gdziekolwiek zboczyć, bo są mielizny.

Dokładnie tak. To jest taki naoczny przykład bardzo spektakularny, bo do Kazimierza przyjeżdża cała Polska i każdy może naocznie zaobserwować to zjawisko.

Czyli pogłębić - zwłaszcza teraz, kiedy tej wody jest mało - byłoby pewnie prościej?

Dokładnie tak, Nic dodać, nic ująć.