To jest tresowanie dzieci - tak regulamin z podstawówki w Legnicy ocenia minister edukacji. Uczniowie w tej szkole przed wejściem do klasy muszą tam stać w milczeniu i bez ruchu. Według Joanny Kluzik-Rostkowskiej trzeba zmienić Kartę Nauczyciela, by poprawić nadzór nad pedagogami.

W jakim nastroju wchodzą do klasy dzieci, które wcześniej musiały przez minutę stać na baczność, mieć równo ułożony plecak, nie odzywać się. One prawdopodobnie są bardzo grzecznymi dziećmi. Jak tu prowadzić lekcję – zastanawia się Joanna Kluzik-Rostkowska. Przyznaje, że potrzebne są zmiany w Karcie Nauczyciela, by poprawić nadzór nad pedagogami. To wymagałoby jednak ustępstw ze strony Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Sprawę regulaminu bada kuratorium. Jak tłumaczy dyrektorka szkoły podstawowej numer 2 w Legnicy, w szkole uczą się dzieci nadpobudliwe. A ta metoda - przygotowana przez zespół specjalistów - ma im pomóc.

Dziecko, które jest nadpobudliwe, podczas przerwy ma ten moment zabawy, hałasu. Wtedy ono robi, co chce. Teraz musi wejść do klasy, w której ma się uczyć. Takie dziecko - naszym zdaniem - musi się wyciszyć. To jest ten bufor, to ustawienie się pod klasą jest buforem - między zabawą na przerwie, a wejściem, żeby podjąć edukację - mówi Magdalena Sulewska, dyrektorka szkoły podstawowej numer 2 w Legnicy. 

W placówce obowiązuje kontrowersyjny regulamin. W rygorystycznej "Procedurze wejścia do klasy" znalazły się precyzyjne zapisy dotyczące zachowania się dzieci podczas wchodzenia do sali i wychodzenia z niej. Jeśli któryś punkt zostanie złamany - proces wydłuża się o minutę.

Odpowiednią formułkę związaną z regulaminem nauczyciel ma odczytywać przed każdą lekcją. Tylko wtedy mogą zacząć się zajęcia. Największe wątpliwości kuratorium budzi trzeci punkt "procedury". Uczniowie stoją, nie stykają się, mają plecaki położone na ziemi, tuż przy prawej nodze. Ręce są ułożone wzdłuż tułowia, patrzą prosto, nie wydają dźwięków. To chciałabym podkreślić - nie wykonują ruchów. Proszę sobie wyobrazić sześciolatka, który nie wykona ruchu. One powinny jak najwięcej się ruszać - mówi Janina Jakubowska z dolnośląskiego kuratorium. Ponadto pojawia się zapis, że za dobre zachowanie, ale tylko zgodne z regulaminem, dzieci w nagrodę dostaną żetony. Uczeń, który uzbiera odpowiednią ilość, może liczyć na gratyfikację, na przykład coś słodkiego lub wyjście do kina.

Regulamin miał powstać dwa lata temu przy współudziale grupy psychologów, behawiorystów, pedagogów i nauczycieli. Dyrektorka twierdzi, że konsultowała go z rodzicami. To nie jest kolonia karna, to system przynoszący efekty. System stosowany w klasach czwartych wzwyż, gdzie konkretne wytyczenie granic jest konieczne. Bez nich dziecko mota się i nie potrafi porazić sobie z najdrobniejszymi czynnościami. Stąd właśnie tak konkretne zapisy w regulaminie, mogące wydawać się zbyt ostre - tłumaczy w rozmowie z portalem legnica.naszemiasto.pl.

(mpw)