Wojciech Giełżyński, reporter i publicysta, rektor Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów Społecznych w Warszawie

Grzegorz Nowosielski: Czy tzw. polska strefa w Iraku jest bezpieczna dla polskich żołnierzy, którzy wkrótce pojadą tam służyć?

Wojciech Giełżyński: Odłam szyicki islamu, skłonność do skrajnego politykowania włącznie z aktami agresji, z fundamentalizmem – często się z tego akty terrorystyczne wywodzą. Tak, że są to niebezpieczni dosyć ludzie. Tam istnieje kult męczeństwa. Istnieje nawet taka kategoria ludzi wśród szyitów, których nazywają „zjadaczami ziemi cmentarnej”, ludzie, którzy cale życie żyją na cmentarzach, w grobach i całe życie żyją tylko myślą o śmierci. Dla nich życie w ogóle się nie liczy, liczy się śmierć i przejście do drugiego lepszego świata.

Grzegorz Nowosielski: Czyli Polacy porwali się z motyką na słońce?

Wojciech Giełżyński: Niekoniecznie. Myślę, że to była bardzo dobra decyzja, żebyśmy tam pojechali. Myśmy oczywiście mieli symboliczny udział w wojnie, natomiast nie jest symbolicznym udziałem towarzyszenie Ameryce w tym wielkim dziele – nie mówię o demokratyzacji – o zaprowadzeniu lepszych rządów. To nie będą rządy demokratyczne. To będzie autorytaryzm, ale ucywilizowany, kulturalny, łagodniejszy. To byłoby optymalne dla tego kraju, dla tej społeczności. W tym możemy pomóc sporo. Myślę, że w dalekosiężnym interesie Polski jest to znakomita decyzja, bo oczywiście bredzą, że Polska stanie się krajem kolonialnym, kolonizatorem. Nie. To nonsens jest zupełny. Jeżeli pomożemy istotnie, znajdziemy sposób dogadywania się z miejscową ludnością, z hierarchią ą szyicką możemy odegrać bardzo pozytywną rolę.

Grzegorz Nowosielski: Sceptycy mówią: W Polsce sobie nie potrafią poradzić a wybierają się do Iraku robić porządki.

Wojciech Giełżyński: Często jest najtrudniej być prorokiem we własnym domu podobno i często to co się Polakom nie udawało w kraju to się świetnie udawało za granicą. Ilu naszych wybitnych uczonych karierę robi za granicą. Jak znakomicie kiedyś byli oceniani polscy fachowcy w krajach zachodnich. Może się i tutaj dobrze spiszemy. Polscy żołnierze, którzy doskonale walczyli na różnych frontach, też mają swoją dobrą renomę. Polacy kiedy są za granicą bardziej się starają i bardziej się umieją znaleźć w trudnej sytuacji. Natomiast kiedy są w Polsce to wychodzą te typowe polskie wady. Przede wszystkim kłótliwość, nieodpowiedzialność, arogancja, które nam tak utrudniają życie. Natomiast za granicą może to się nie da odczuć.

Grzegorz Nowosielski: W Iraku Polska jest znana. Tam przyjeżdżali polscy inżynierowie, tam przyjeżdżały polskie firmy budowlane i ludzie myślą, że to będzie miało wpływ na to jak przyjmą nas Irakijczycy. Czy tak może być?

Wojciech Giełżyński: Może tak być, ale tylko w elitach społecznych, które mają świadomość, że w ogóle Polska istnieje, że tam Polacy coś zbudowali. 95 procent Irakijczyków ogóle nie słyszało o czymś takim jak Polska. Nawet teraz Irakijczycy nie wiedzą, że Polacy walczyli tam po stronie amerykańskiej. Walczyło de facto kilkudziesięciu żołnierzy. Nasz udział był żaden, natomiast symbolicznie i politycznie to miało duże znaczenie i fakt, że stajemy się wiarygodnym sojusznikiem Ameryki z punktu widzenia interesów bezpieczeństwa Polski kiedy się rozkładają inne organizacje międzynarodowe, kiedy ONZ staje się organizacją kompletnie martwą, kiedy NATO jest zagrożone wskutek działalności Francji, Niemiec. Wszystko to razem powinno nas skłaniać do trzymania się bardzo blisko sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi co nie znaczy, że mamy rezygnować z Europy i że mamy lekceważyć Europę. Przeciwnie, musimy wszystko robić, żeby być i tu i tu.

17:55