Nie będzie spotkania w operze. W amfiteatrze w Weronie operę „Carmen” mieli obejrzeć wspólnie premier Silvio Berlusconi i kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder. Szef włoskiego rządu w ostatniej chwili zmienił jednak zdanie i postanowił zostać w domu. Obawiał się, że jego pojawienie się na festiwalu w Weronie wywoła demonstracje...

Wspólne oglądanie opery miało ocieplić niezbyt dobre ostatnio relacje na linii Berlin - Rzym. Nic jednak straconego.

Dziś panowie spotkają się na roboczym śniadaniu. Jednym z głównych tematów, który poruszą obaj panowie jest europejska konstytucja. Schroeder zapewnił, że zrobi wszystko ze strony Niemiec, by włoskie przewodnictwo w Piętnastce zakończyło się sukcesem. Byłoby nim oczywiście złożenie podpisów przez szefów europejskich rządów pod nowa konstytucją.

Berlusconi i Schroeder będą również rozmawiać o sytuacji w Iraki i o problemach gospodarczych, które dotyczą obu krajów.

Kanclerz Niemiec przyjechał do Werony, mimo że wcześniej zrezygnował z urlopu we Włoszech. Stało się to po tym, jak Berlusconi porównał niemieckiego deputowanego do kapo, a włoski wiceminister nazwał niemieckich turystów hipernacjonalistycznymi blondynami.

09:45