Gdyby stało się coś nadzwyczajnego w państwie i groziłoby, że wynik wyborów prezydenckich będzie bardzo zły, zastanowiłbym się nad wystartowaniem w wyborach - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Jak dodaje, takim bliskim scenariuszem byłaby groźba reelekcji Lecha Kaczyńskiego.

Konrad Piasecki: Kto lub co byłoby w stanie przekonać pana do walki o prezydenturę?

Włodzimierz Cimoszewicz: Chyba nic. Nie widzę takiej możliwości.

Konrad Piasecki: Prośby, groźby – nic nie pomoże?

Włodzimierz Cimoszewicz: Nie. Groźby – na pewno. Bardzo serio odpowiadając, gdyby stało się coś nadzwyczajnego w państwie i groziłoby tym, że wynik wyborów prezydenckich byłby bardzo, bardzo zły, wtedy może bym się zastanawiał. Bo trzeba pomagać. Ale nie przewiduję takiego scenariusza.

Konrad Piasecki: Mówi pan, groźby nie, ale groźba reelekcji Lecha Kaczyńskiego byłaby takim fatalnym scenariuszem?

Włodzimierz Cimoszewicz: Bliskim takiego scenariusza.

Konrad Piasecki: Gdyby było tak, że Lech Kaczyński byłby pewnym zwycięzcą wyborów, wtedy by się pan zastanowił?

Włodzimierz Cimoszewicz: Gdyby rzeczywiście nie miał kto stanąć naprzeciw niego, wtedy bym o tym pomyślał.

Konrad Piasecki: Tomasz Nałęcz stawia diamenty przeciwko orzechom, że pan wtedy rozważyłby i pewnie wystartował.

Włodzimierz Cimoszewicz: Dobrze mnie zna.

Konrad Piasecki: Czyli wygrałby. Diamenty przeciwko orzechom. A pan dostrzega dziś jakąś możliwość, szansę, niebezpieczeństwo – nie wiem, które słowo najbardziej pasuje – że Donald Tusk nie wystartuje w tych wyborach?

Włodzimierz Cimoszewicz: Nie jest pewne, że to planuje. Wszyscy uważają, że tak.

Konrad Piasecki: Tajemnicą Poliszynela jest, że tak.

Włodzimierz Cimoszewicz: Słuchacze nie widzą, że pan teraz ze sceptycyzmem porusza głową.

Konrad Piasecki: Bo uważam, że wystartuje. I wszyscy to wiemy.

Włodzimierz Cimoszewicz: Ja nie byłbym tego tak całkowicie pewien. To zależy od jego planów politycznych, zależy od tego, co jest na jego agendzie istotne. Jeśli chciałby, żeby jego formacja rządziła Polską dłużej, wówczas musiałby się zastanowić nad skutkami opuszczenia tej formacji. Ale zakładam, że rzeczywiście jest prawdopodobne, że będzie kandydował.

Konrad Piasecki: Mamy jeszcze komisję hazardową, wczoraj wieczorem powołaną. Wierzy pan, że ta komisja jest w stanie wyeliminować Donalda Tuska?

Włodzimierz Cimoszewicz: Będziemy obserwowali to samo co przez ostatnie kilka lat – nieustanny jazgot, kłótnie, niepoważne, ubliżające wszelkiej władzy publicznej, zwłaszcza parlamentu. Zero dążenia do wyjaśnienia prawdy.

Konrad Piasecki: A jak pan odpowie na pytanie, dlaczego komisja śledcza ws. Rywina i afera Rywina wykończyły Millera, a afera hazardowa nie miałaby wykończyć Donalda Tuska?

Włodzimierz Cimoszewicz: Może dlatego, że po raz pierwszy taka komisja działała, może dlatego, że trochę lepiej działała - miała przewodniczącego, który starał się o zachowanie pewnego obiektywizmu. Późniejsze komisje ulegały totalnej degeneracji. W sposób taki jawny, ostentacyjny walczyły o partyjne interesy .

Konrad Piasecki: A z pana obserwacji rzeczywistości wynika, że hazard i hazardowy lobbing oraz jego badanie które ugrupowanie może dotknąć najbardziej boleśnie?

Włodzimierz Cimoszewicz: Sądzę, że kilka.

Konrad Piasecki: Mamy de facto cztery na polskiej scenie politycznej.

Włodzimierz Cimoszewicz: Gdybyśmy przyjęli – mało prawdopodobne złożenie – że tego typu inwestygacja może coś wyjaśnić, na pewno należałoby zacząć od badania ostatnich wydarzeń, bo one są przyczyną powoływania takiej komisji. Ale później należałoby przejść do tego, co się działo wcześniej. I za rządów PiS-u, i za rządów SLD. Były sygnały i dwa lata temu, i sześć lat temu, że coś na rzeczy może być.

Konrad Piasecki: Skoro nie pan, wracając do wyborów prezydenckich, to kto może wystąpić w roli schabowego tych wyborów?

Włodzimierz Cimoszewicz: To znaczy?

Konrad Piasecki: Pan kiedyś przypominał dowcip, że z PiS i PO jest jak z ruskimi i leniwymi. W niegdysiejszym barze mlecznym niektórzy klienci zamawiają tylko ruskie i leniwe, to nie dlatego że je kochają, tylko dlatego że nie ma schabowych. Może więc być jakiś schabowy tych wyborów?

Włodzimierz Cimoszewicz: Rzeczywiście prawdopodobnym wydaje się z dzisiejszej perspektywy scenariusz, że to pan Tusk i Kaczyński zetrą się ze sobą. Mało jest miejsca dla trzeciego.

Konrad Piasecki: Czyli Szmajdzińskiego w razie czego leniwe i ruskie zgniotą?

Włodzimierz Cimoszewicz: Życzę panu Szmajdzińskiemu jak najlepiej, jeśli się na to zdecyduje, ale szans wielkich nie widzę.

Konrad Piasecki: Patrzy pan dzisiaj na lewicę i łzy kapią panu do herbaty…

Włodzimierz Cimoszewicz: No, może aż nie tak bardzo.

Konrad Piasecki: … którą pan pije z Kwaśniewskim.

Włodzimierz Cimoszewicz: Może aż nie tak bardzo, ale wesoło mi nie jest.

Konrad Piasecki: Widzi pan jakiegoś kandydata na zbawcę lewicy?

Włodzimierz Cimoszewicz: Nie, w tej chwili nie.

Konrad Piasecki: A nie uważa pan, że byłoby to kluczem do jej zwycięstwa? Zwycięstwa – no zaistnienia bardzie poważnego na scenie politycznej?

Włodzimierz Cimoszewicz: Dobre przywództwo, rozsądne, takie z wyobraźnią, z wiedzą – jest ważne, nawet bardzo ważne, ale to nie jest wystarczający czynnik. W szerszym środowisku musi wystąpić przynajmniej zdolność do poważnego namysłu, głębszej refleksji itd., itd. W tej chwili - obawiam się, że takiej możliwości nie ma.

Konrad Piasecki: Ale co zabija lewicę? Ten brak refleksji?

Włodzimierz Cimoszewicz: Tak, głównie to.

Konrad Piasecki: Ale brak refleksji nad programem, nad historią czy nad przyszłością?

Włodzimierz Cimoszewicz: Nad sobą, nad Polską, nad tym, jak się zmienia nasz kraj, jak się zmienia społeczeństwo. To jest zupełnie inny kraj i zupełnie inne społeczeństwo niż 20 lat temu. Inna jest hierarchia problemów, czym innym trzeba się w związku z tym zajmować, inaczej z ludźmi rozmawiać. We wszystkich tych kwestiach współczesna lewica zachowuje się irracjonalnie.

Konrad Piasecki: Wybór między Olejniczakiem i Napieralskim daje ograniczone możliwości zbawienia lewicy? Bo dzisiaj właściwie mamy tylko taki wybór.

Włodzimierz Cimoszewicz: No tak. Obaj już byli szefami tej formacji i ich pozycja polityczna nie uległa zmianie.

Konrad Piasecki: To może pan musi wrócić?

Włodzimierz Cimoszewicz: Wie pan, ja nigdy nie odmawiałem gotowości do udzielenia rady, do jakiegoś wsparcia, pomocy. Co więcej, rok temu spróbowałem coś nawet zrobić występując z inicjatywą centrolewicowej listy w eurowyborach.

Konrad Piasecki: Ale szybko pan potem przyjął ofertę rządu i Platformy…

Włodzimierz Cimoszewicz: Ale wtedy ta propozycja została odrzucona i miałem wolne ręce, więc mogłem oczywiście to zrobić. Tamta inicjatywa przepadła – no ile razy można próbować robić to samo?

Konrad Piasecki: A nie uważa pan dzisiaj, że ta propozycja rządu, Platformy, Donalda Tuska była jednak podszyta nie do końca uczciwymi intencjami?

Włodzimierz Cimoszewicz: Nie wiem, nie wnikam w to. Wie pan, jeżeli poważny polityk – a takim jest oczywiście premier – proponuje mi, żebym w imieniu naszego państwa coś zrobił, a uważam, że to jest i ważne, i nawet osiągalne, to dlaczego mam odmawiać? Tylko dlatego, że w Polsce na co dzień politycy walą się po szczękach? Uważam, że nie tylko taki model polityki może mieć miejsce.

Konrad Piasecki: Ale jak pan zna Donalda Tuska, uważa pan, że miał dobre intencje. Znaczy nie było takiego podtekstu wyeliminowania Cimoszewicza z rozgrywki politycznej.

Włodzimierz Cimoszewicz: Do końca tego nie wiem, ale zachowywał się absolutnie fair.

Konrad Piasecki: A patrząc jeszcze na to, co stało się przed czterema laty – mówię o tej głośnej sprawie, która wyeliminowała pana z walki o prezydenturę wtedy – czy pan dzisiaj uważa, że to była polityczna rozgrywka i zagrywka…

Włodzimierz Cimoszewicz: Tak, oczywiście…

Konrad Piasecki: … sztabu Platformy i Donalda Tuska?

Włodzimierz Cimoszewicz: Nie, nie wiem, czy Donalda Tuska i sztabu Platformy, natomiast to, że nie było to przypadkowe – co do tego nie mam wątpliwości. Trzeba by było być bardzo naiwnym i to, że byli w to zaangażowani politycy związani z moimi głównymi konkurentami – zarówno z panem Tuskiem, jak i z panem Kaczyńskim – też jest faktem. Proszę sobie przypomnieć nazwiska tych, którzy w tak zwanej komisji śledczej w Sejmie to rozgrywali.

Konrad Piasecki: A dlaczego Anna Jarucka dała się tak wykorzystać?

Włodzimierz Cimoszewicz: Nie wiem.

Konrad Piasecki: Nie ma pan jakiejś po czterech latach tezy, dlaczego tak się wydarzyło?

Włodzimierz Cimoszewicz: Nie, nie wiem, nie wiem.

Konrad Piasecki: A Donalda Tuska nie pytał pan o to, nie rozmawialiście na ten temat, kiedy proponował panu tę Radę Europy?

Włodzimierz Cimoszewicz: Nie, nie rozmawialiśmy.