"Podczas głosowania nad kandydaturą Mariana Banasia na prezesa Najwyższej Izby Kontroli nie wiedziałam, że jego oświadczenie majątkowe jest kontrolowane przez CBA” – przyznała w rozmowie z dziennikarzami marszałek Sejmu Elżbieta Witek.

Po ujawnieniu przez Superwizjer, że prezes NIK jest właścicielem krakowskiej kamienicy, w której mieści się pensjonat, oferujący gościom pokoje na godziny - Marian Banaś zapowiedział, że wystąpi do marszałek Sejmu o bezpłatny urlop do czasu wyjaśnienia wątpliwości.

Marszałek Sejmu  nie chciała odpowiedzieć na pytanie, kiedy dojdzie do spotkania z Banasiem. Tym bardziej, że nie wiadomo, o której prezes NIK pojawi się przy Wiejskiej. Nie chciałabym oceniać, najpierw musiałabym z panem prezesem Banasiem po prostu porozmawiać - stwierdziła.

Elżbieta Witek podkreślała, że również jako szefowa MSWiA nie wiedziała nic o wątpliwościach wobec oświadczenia byłego ministra finansów i niejasnych powiązań z krakowskim półświatkiem. Byłam szefem MSWiA dwa miesiące z kawałkiem i właściwie objęłam swój urząd wtedy, kiedy policja obchodziła swoje 100-lecie. Na temat tego rodzaju spraw, nie wiedziałam - tłumaczyła się marszałek Sejmu.

"Superwizjer" TVN o oświadczeniu majątkowym Marian Banasia


Marian Banaś został pod koniec sierpnia powołany na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli, wcześniej był ministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej.

Objęcie każdej z tych funkcji wiąże się z drobiazgową kontrolą służb specjalnych i jest przeznaczone tylko dla osób o nieposzlakowanej opinii. Dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się jego oświadczeniom majątkowym - czytamy na stronach tvn24.pl.

Do oświadczenia Banaś wpisał m.in. położoną w krakowskim Podgórzu kamienicę o powierzchni 400 metrów kwadratowych.

W kamienicy - jak czytamy - mieści się "niewielki pensjonat, który oferuje gościom pokoje na godziny".

Reporterzy "Superwizjera" postanowili sprawdzić, jak działa taki interes, udając klientów. Wnętrze pokoju potwierdziło wcześniejsze domysły - wielkie łóżko i ściany wyłożone lustrami. Przy recepcji pracownica nie sprawdziła tożsamości reporterów, nie zarejestrowała transakcji w kasie fiskalnej i nie wydała paragonu. Po wizycie nie został praktycznie żaden ślad - relacjonuje portal.

W 2016 roku Marian Banaś zadeklarował - jak doniósł "Superwizjer" - że sprzeda kamienicę - do czego nigdy nie doszło - ale w dokumentach sądowych odnotowana została umowa przedwstępna.

Okazuje się, że niedoszłym nabywcą jest młody, zaledwie 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy ministra - zaznacza tvn24.pl.

Chcąc porozmawiać z Dawidem O. reporter "Superwizjera" udał się do pensjonatu.

W recepcji siedział znacznie starszy mężczyzna, który liczył pieniądze. Zachowywał się, jakby był szefem pensjonatu. Odmówił jednak rozmowy z dziennikarzem na temat kamienicy - relacjonuje tvn24.pl.

Na pytanie o działalność gospodarczą bez paragonów mężczyzna miał zareagować nerwowo, a po chwili zaproponować: Kurde. A może niech pan poczeka, ja zadzwonię do Banasia.

Mężczyzna był wysportowany i obwieszony złotem. Wreszcie nawiązał połączenie i jak twierdził, rozmawiał z jednym z najważniejszych urzędników w państwie - czytamy.

Dalej tvn24.pl podkreśla: Mężczyzna, którego reporter "Superwizjera" spotkał w kamienicy ministra, to jeden z braci K. - Wiesław lub Janusz, ps. Paolo. Są oni znanymi w Krakowie przestępcami, którzy zajmują się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich. W 2005 roku brali udział w krwawych porachunkach między grupami sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza. W wydarzeniach ranny został policjant. Za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia obaj bracia zostali prawomocnie skazani.

Zaznaczono, że reporter "Superwizjera" Bertold Kittel chciał porozmawiać z Marianem Banasiem: pytał o sprawę oświadczenia majątkowego, a konkretnie o wpisaną do niego krakowską kamienicę.

Marian Banaś nie chciał rozmawiać. Zareagował ucieczką - czytamy.

Opracowanie: