Pogoda zwariowała. Zakopane było wczoraj najcieplejszym miastem w Polsce. Termometry pokazywały w cieniu 12,5 stopnia, w słońcu niemal 30.

Śnieg leży tylko wysoko w Tatrach lub na sztucznie dośnieżanych stokach. Na dodatek powietrze jest tak suche, jak na Saharze. Jego wilgotność spadła poniżej 10 procent. W górach zakwitły bazie.

Turyści są nieco zdezorientowani. To jest luty? To jest raczej kwiecień, albo maj. Jest cudownie! Prawie lato. Planowaliśmy urlop od pół roku, mieliśmy jeździć na nartach, a tu co? Chyba rowery wypożyczymy - mówią.

To nie jest normalne - uważa Michał Furmanek szef zakopiańskiego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Trudno mówić nawet o zimie, bo mówimy o niej, kiedy średnia temperatura dobowa spada poniżej zera, a lutym jeszcze takiej nie odnotowaliśmy - podkreśla.

Zakopane jest ostatnio najcieplejszym miastem w Polsce. Do rekordu najwyższej temperatury, jaką kiedykolwiek zmierzono tu w lutym, jeszcze trochę brakuje. Padł on 25 lutego 1990 roku. Wtedy termometr pokazał plus 16,4 stopnia. Ale wszystko jeszcze przed nami - mówi Furmanek. To wpływ ciepłego wiatru fenowego. Można powiedzieć, że mamy prawdziwa inwazję wiatrów fenowych, inwazję wiatru halnego, która rozpoczęła się w Wigilię i z małymi przerwami trwa do chwili obecnej - zaznacza meteorolog.

Na razie prognozy nie przewidują powrotu zimy. Od jutra ma się wprawdzie ochłodzić i w następne dni możliwe są opady deszczu ze śniegiem i śniegu, jednak nie będą one zbyt obfite.

(mpw)