​Specjaliści pracujący przy akcji poszukiwawczej dwóch górników zaginionych po wstrząsie w kopalni Wujek uruchomili wiertnicę, którą będą wykonywali otwór prowadzący z powierzchni do niedostępnego rejonu. Poinformował o tym rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, Wojciech Jaros. Do pokonania jest kilometr ziemi i skał. To bardzo trudne zadanie, bo trzeba trafić w wyznaczony pod ziemią prostokąt o powierzchni około 40 metrów kwadratowych.

Od strony powierzchni około 5. nad ranem ruszyła wiertnica. Wyczyszczono rurę obsadową, która była tam wbita jako pierwsza - to jest 26 metrów - i zeszła jeszcze 2 metry, wycofano wiertnicę i teraz jest montaż wiertła, które ma własny silnik i własny system naprowadzania. Po podłączeniu i posprawdzaniu, ruszy ono z pracą dalej - mówił Jaros. Firma, która wykonuje te roboty mówi na podstawie swoich doświadczeń, że zrobią wszystko, żeby być jak najbardziej precyzyjni. Ale jak wyjdzie, to będziemy widzieli w praktyce - dodaje Jaros w rozmowie z reporterką RMF FM. 

W poprzednich dniach ratownicy zwieźli pod ziemię i zmontowali kombajn chodnikowy. Potem dojechali nim do miejsca, w którym skręcili skosem w prawo i wykonali wejście do nowego chodnika, który przebiegnie w 50-metrowym pasie węgla między dwoma istniejącymi wyrobiskami.

Jaros mówił, że jadąc w kierunku miejsca, gdzie zaplanowano rozpoczęcie nowego chodnika, kombajn musiał zbierać ze spągu, czyli z podłoża ok. metra wypiętrzenia. Potem przygotowano nim wejście do nowego chodnika. W zasadzie w tej chwili kombajn wchodzi już całkowicie w węgiel - wskazał rzecznik KHW.

Najpierw kombajn odejdzie na odległość około pięciu metrów od zaciśniętego wyrobiska, potem zostanie obrócony w lewo i zacznie posuwać się równolegle do niego. Drążony przez kombajn chodnik będzie miał przekrój ok. 4 na 3 metry. Co kilkanaście metrów wykonywane będą ręcznie odwierty dla sprawdzenia, czy ratownicy minęli już zaciśnięty obszar, czy też nadal są w jego zasięgu.

Po wydrążeniu około 70 metrów nowego wyrobiska po raz kolejny ma zebrać się zespół doradczy sztabu akcji. Kombajn od ściany wydobywczej dzieli obecnie ok. 400 metrów.

Po rozpoczęciu drążenia nowego wyrobiska kombajnem, wstrzymano ręczne przebieranie obrywu przez ratowników. Gdyby okazało się, że zaciśnięcie nie sięga do ściany i można wrócić do wyrobiska, z którego ruszył kombajn, tak się stanie. Należy jednak liczyć się, że zaciśnięcie i obwał sięgają do samej ściany - z tamtego kierunku przyszedł bowiem wstrząs.

Ogromne zniszczenia w wyrobisku

Do wstrząsu doszło w sobotę, krótko po północy w tzw. ruchu Śląsk - rudzkiej części kopalni Wujek - na skutek odprężenia górotworu na głębokości 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano górników. Podczas sprawdzania liczby pracowników okazało się, że dwóch górników przebywających w zagrożonym rejonie nie zgłosiło się.

Wstrząs spowodował ogromne zniszczenia w wyrobisku, między innymi jego znaczne zaciśnięcie i wypiętrzenie spągu, czyli podłoża. Ratownicy zmierzający po górników w ostatnich dniach posuwali się bardzo wolno przebijając się przez rumowisko skalne i zniszczone części maszyn. Dlatego zdecydowali o drążeniu nowego chodnika, który pozwoli szybciej dotrzeć do zaginionych.

Wstrząs i akcja ratownicza wyłączyły jedną ścianę z wydobycia. Ruch Śląsk wydobywa obecnie węgiel na dwóch ścianach - na poziomie 865 m i 1050 m.

(md)