Sekcja zwłok mężczyzny, który zabił swoją siostrę i żonę i wpadł samochodem na drzewo pod wielkopolskim Gieczem, wykluczyła zawał serca. Taka wersja była brana pod uwagę, bo morderca leczył się kardiologicznie. Najprawdopodobniej było to samobójstwo.

Wcześniej ustalono, że noże znalezione w samochodzie nie były narzędziem zbrodni. Dwie kobiety, których ciała policjanci odkryli w aucie, zginęły od uderzeń siekierą.

Opis tej tragedii wygląda jak scenariusz amerykańskiego filmu. Mieczysław N. najpierw zabił siostrę, z którą mieszkał, posprzątał mieszkanie, schował ciało w samochodzie, a następnie pojechał do żony, dokonać drugiego morderstwa. Tam po zabójstwie też usunął wszystkie ślady, a zwłoki zabrał do swojego fiata. Wszystko miało miejsce w nocy z soboty na niedzielę.

Dopiero rano pojechał do kuzynki, której przekazał sześć tysięcy złotych oraz swoje dokumenty, między innymi PIT-y. Ruszył w kierunku Gułtowy. Zginął w wypadku. Z sekcji zwłok wynika, że przyczyną śmiertelnego wypadku nie był zawał serca. Taka poszlaka była brana pod uwagę, gdyż mężczyzna leczył się kardiologicznie. Śledczy wskazują, że to było samobójstwo. Motywem morderstw mogły być nieporozumienia rodzinne dotyczące podziału domowych obowiązków.