W Polsce rozpoczął się boom na sporty motorowodne. Łodzi - mimo kryzysu - przybywa, a znalezienie wolnego miejsca portowego w jachtklubie graniczy z cudem. Chętnych jednak nie brakuje, choć opłacenie stacjonowania łodzi do małych wydatków nie należy.

Na przykład w gdańskiej Marinie, za postój łodzi o długości 7-8 metrów i bez zniżek z tytułu przynależności do danego jachtklubu trzeba zapłacić w sezonie nawet tysiąc złotych miesięcznie.

W tej chwili praktycznie bez szans na znalezienie wolnego miejsca portowego są jednak osoby, które kupiły łódkę w tym roku. Od Helu przez Jastarnię, Puck, Gdynię i Gdańsk wszystkie miejsca są już wypełnione. Jedyna szansa w tym, że zwolni się miejsce, gdy ktoś zrezygnuje z pływania. Wówczas szczęście ma pierwsza osoba z listy rezerwowej.

A sezon żeglarski nad morzem i na jeziorach rusza już za dwa tygodnie.