Mniej okrętów, ciężkich dział, więcej nowoczesnych technologii – tak w przyszłości będzie wyglądać brytyjska armia. Zapowiedziane zmiany mają dostosować wojska Jej Królewskiej Mości do współczesnych zagrożeń.

Zdaniem szefa sztabu armii, generała Sir Michaela Walkera, wojsko powinno rządzić się takimi samymi prawami, jak każdy biznes; czymś na kształt zależności między popytem a podażą. Dziś Wielkiej Brytanii nie zagraża bezpośredni atak na jej suwerenność.

Jej siły zbrojne muszą jednak stać się bardziej elastyczne, by skutecznie radzić sobie z groźbą międzynarodowego terroryzmu i zapobiegać rozprzestrzenianiu się broni masowego rażenia. By temu sprostać wojsko musi poddać się koniecznym zmianom.

Zapowiedziano więc ograniczenie liczby okrętów Royal Navy, samolotów szturmowych i jednostek ciężkiej artylerii. Armia będzie inwestować za to w nowoczesne technologie: w naprowadzane laserem pociski i bezzałogowe samoloty zwiadowcze.

Generał Walker podkreśla, że na zmiany w armii zgadza się całe dowództwo sztabu generalnego. Decyzja ta – jak powiedział – nie jest podyktowana względami politycznymi i nie należy za nią też winić księgowych. Po zmianach brytyjscy żołnierze nadal będą uczestniczyć w międzynarodowych operacjach, ale ściśle u boku armii USA.

Minister obrony Goeff Hoon ostrzegł europejskich partnerów Zjednoczonego Królestwa przed szkalowaniem Stanów Zjednoczonych i obwinianiem jej za całe zło tego świata. Jego zdaniem takie zachowanie pozbawione jest logiki i może doprowadzić do szerzenia się izolacjonizmu po obu stronach Atlantyku.

13:00