W tegorocznych wyborach parlamentarnych biznesmeni będą rzadkością. Kandydujących do Sejmu i Senatu przedsiębiorców przez duże „P” będzie jeszcze mniej – pisze „Puls Biznesu”.

Według opozycyjnych polityków zaistniała sytuacja, to wina PiS, które przestraszyło potencjalnych kandydatów na posłów i senatorów ze środowisk gospodarczych. Biznesmeni nie chcą kandydować przede wszystkim dlatego, że rząd PiS stwierdził sytuację, w której ludzi przedsiębiorczych nazywa się złodziejami - uważa Zbigniew Chlebowski, poseł Platformy Obywatelskiej.

Biznesmeni unikają polityki. Na Dolnym Śląsku kandydować będzie jeden znany przedsiębiorca - Tomasz Misiak, właściciel „Work Sernice”. Inni wolą się nie angażować. Politycy innych ugrupowań opozycyjnych przyznają, że biznes mógł się przestraszyć. Natomiast zdaniem PiS, twierdzenie, że rząd straszy biznes, jest niedorzecznością. Organizacje zrzeszające pracodawców przyznają, że zainteresowanie polityką wśród ich członków jest niewielkie - odnotowuje "Puls Biznesu".