Niepokojąca sytuacja w kopalni Makoszowy w Zabrzu. Tylko do końca tego roku zakład ma dostawać pomoc finansową. Stanie się tak, mimo że wcześniej mowa była o rządowym wsparciu jeszcze przez prawie dwa lata. Kopalnia nadal nie ma inwestora, a to oznacza widmo likwidacji. Górnicy już zapowiadają protesty w obronie swojego zakładu pracy.

Niepokojąca sytuacja w kopalni Makoszowy w Zabrzu. Tylko do końca tego roku zakład ma dostawać pomoc finansową. Stanie się tak, mimo że wcześniej mowa była o rządowym wsparciu jeszcze przez prawie dwa lata. Kopalnia nadal nie ma inwestora, a to oznacza widmo likwidacji. Górnicy już zapowiadają protesty w obronie swojego zakładu pracy.
KWK Makoszowy w Zabrzu /Marek Zimny /PAP

Argumenty górników z Zabrza od dłuższego czasu się nie zmieniają. Dlaczego w tym momencie pracownicy mają być skazani na poniewierkę poza granicę tego miasta, szukania pracy, (...) skoro tu są te miejsca pracy. Tu są też możliwości i tych miejsc pracy będziemy bronić - powiedział naszemu reporterowi Marcinowi Buczkowi jeden z górników.

Jutro Zabrze ma odwiedzić prezydent Andrzej Duda. Górnicy chcą skorzystać z okazji i właśnie na jutro planują jedną z pikiet.

Formalnie nie dostali zgody na demonstrację, dlatego że zgłosili ją za późno. Dołączą więc do pracowników innych zakładów, którzy taką zgodę dostali wcześniej.

Przypomnijmy - pod koniec października górnicy w ramach walki o swój zakład założyli spółdzielnię pracowniczą. Utworzyło ją dziesięć osób.

Makoszowy to jedyny przekazany do Spółki Restrukturyzacji Kopalń zakład, który mimo strat nadal wydobywa węgiel. Kopalnia korzysta z dopuszczalnych w SRK dopłat z budżetu.

Kopalnię Makoszowy chciała kupić spółka z województwa świętokrzyskiego. Była to jedyna złożona oferta przetargowa. Negocjacje w połowie października zostały jednak zakończone, ponieważ przedstawiciele SRK stwierdzili, że firma nie jest w stanie udowodnić, że zapewni kopalni ciągłość funkcjonowania.

APA