Żadnych konkretnych dat w sprawie poszerzenia Unii Europejskiej. Na spotkaniu w Finlandii większość państw Piętnastki sprzeciwiła się ustaleniu terminu przyjęcia nowych członków. Konkretne daty nie padną też na grudniowym szczycie Unii w Helsinkach.

Swój sprzeciw najdobitniej wyraziła Francja. Szef francuskiej dyplomacji Hubert Vedrine uważa, że najpierw trzeba zakończyć negocjacje, a dopiero potem wyznaczać terminy. Przeciwnego zdania są Niemcy. Minister spraw zagranicznych RFN Joszka Fiszer twierdzi, że kraje starające się o wejście mogą się zniechęcić i przerwać przygotowania.

Przypomnijmy, że polskie władze wielokrotnie powtarzały, że nasz kraj chce stać się członkiem Unii na początku 2003 roku. To samo deklarował kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder podczas piątkowego spotkania z premierem Buzkiem. Obiecywał, że Niemcy zrobią wszystko by data, którą Polska sama sobie wyznaczyła została zrealizowana.

Niemieckie poparcie może jednak nie wystarczyć. Unijni urzędnicy przypominają, że negocjacje członkowskie nie są nawet na półmetku. Nie rozpoczęto rozmów w najbardziej spornych sprawach, na przykład w sprawie rolnictwa czy swobodnego przepływu osób.