​Marsz środowisk narodowych został rozwiązany w związku z naruszeniem przepisów karnych - poinformował rzecznik urzędu miasta Bartosz Milczarczyk. Zdaniem stołecznych urzędników, uczestnicy mieli flagi i koszulki z symboliką nawiązującą do organizacji propagujących ustrój totalitarny. Po dostarczeniu decyzji z magistratu kordon policji na placu de Gaulle'a nie pozwalał przejść manifestantom w kierunku Nowego Światu. Szef MSWiA poinformował, że według policji nie było powodu do rozwiązania zgromadzenia przez prezydent stolicy. Minister przyznał, że wskazane przez urząd miasta uzasadnienie jest - jego zdaniem - "totalnie od czapy".

Marsz, który miał uczcić rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, rozpoczął się na Rondzie Dmowskiego. Jego uczestnicy mieli przejść Al. Jerozolimskimi, Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem na pl. Zamkowy. Przy rondzie de Gaulle'a kordon policji zablokował przemarsz.

Jak poinformował asp. sztab. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji, "przedstawiciel urzędu miasta dysponujący pełnomocnictwami prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz zdecydował o rozwiązaniu marszu środowisk narodowych", w związku z czym policja nie mogła pozwolić na dokończenie marszu.

Jego uczestnicy kontynuowali jednak pochód trzymając w rękach biało-czerwone flagi. Słychać było okrzyki: "Cześć i chwała bohaterom", "Każdy pocisk - jeden Niemiec" i "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę".

Szef MSWiA Joachim Brudziński poinformował, że według policji nie było powodu do rozwiązania zgromadzenia. Na Twitterze napisał, że uczestnicy spokojnie przechodzą na pl. Zamkowy, gdzie jest zgłoszone kolejne zgromadzenie przez środowiska narodowe.

Minister potwierdził też, że powodem rozwiązania marszu była koszulka jednego z uczestników z sierpem i młotem. Potwierdzam, że powodem rozwiązania przez Hannę Gronkiewicz-Waltz Marszu była koszulka jednego z uczestników z sierpem i młotem. Takie uzasadnienie otrzymała Policja od przedstawiciela ratusza. Powód moim zdaniem totalnie od "czapy" Mam nadzieję, że nie chodziło o wywołanie kolejnej awantury - napisał Brudziński.

Policja przyznaje - marsz przebiegał spokojnie

Policjanci zostali poinformowani przez przedstawiciela ratusza o rozwiązaniu zgromadzenia i zgodnie z prawem musieli poinformować uczestników o tej decyzji. W naszej ocenie marsz przebiegał spokojnie - nie odnotowaliśmy poważnych zdarzeń - wskazano na Twitterze.

Joachim Brudziński podziękował wszystkim uczestnikom marszu, że nie dali się sprowokować po niezrozumiałej decyzji prezydent Warszawy.

Powody podjęcia decyzji wyjaśnił warszawski magistrat. Stołeczni urzędnicy byli na miejscu zgromadzenia i w ich ocenie dochodziło tam do przekroczenia przepisów - powiedział rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk. Zaznaczył, że "organizatorzy przemarszu byli o tym informowani, tak, aby zapanowali nad członkami zgromadzenia, ale to nie przynosiło skutku". Zdaniem obecnych tam urzędników, wśród uczestników można było dostrzec m.in. symbole celtyckie i "rzeczy, które wprost nawiązują do organizacji propagujących niedozwolone treści".

W odniesieniu do tweeta Brudzińskiego Milczarczyk powiedział, że "niepotrzebnie nadaje temu polityczny wydźwięk". Poinformował też, że pełna dokumentacja dotycząca odwołania marszu będzie przygotowana "na dniach".

(ł)