Szpitale św. Zofii i praski zostaną przekształcone w spółki - zdecydowała Rada Warszawy. To oznacza, że poza pacjentami ubezpieczonymi w ramach NFZ, z oferty placówek będą mogli korzystać ci, którzy za to dodatkowo zapłacą.


Jak powiedział dyrektor biura polityki zdrowotnej Dariusz Hajdukiewicz po przekształceniu szpitali będą z nich korzystały "dwa strumienie pacjentów". Pierwszy - w ramach świadczeń finansowanych z NFZ i drugi - czyli pacjenci, za których zapłacą np. firmy, które wykupią abonament. Ocenił, że dzięki temu rozwiązaniu szpitale w zdecydowanie większym stopniu będą wykorzystywać m.in. specjalistyczny sprzęt, będą mogły także udzielać świadczeń w większym wymiarze godzin. Jak podkreślił, obecnie takiej możliwości nie ma z uwagi na limity NFZ.

Zaznaczył, że właścicielem szpitali pozostanie miasto. Jeśli kiedyś komuś przyjdzie do głowy sprzedaż akcji czy udziałów zakładów, znów pochyli się nad tym Rada Warszawy - powiedział. Hajdukiewicz ocenił, że na przekształceniu skorzystają pacjenci. Podkreślił, że zmniejszą się kolejki do świadczeń finansowanych z Funduszu, gdyż część pacjentów będzie mogła za nie zapłacić.

Różne sytuacje szpitali


Kondycja finansowa obu placówek przed podjęciem przed radę decyzji była jednak zupełnie inna. Tylko jeden z nich - szpital Praski - ma bowiem kilkadziesiąt milionów złotych długu i być może komercjalizacja to dla niego jedyna szansa na oddłużenie i wyjście na prostą. Szpital św. Zofii jest w dobrej kondycji. Stąd zasadne pytania opozycji o logikę tej komercjalizacji, bo szpital został właśnie rozbudowany i przynosi zyski. Lepiej być spółką, bo to daje większe możliwości. Wychodzimy z założenia, że lepiej zapobiegać, niż potem leczyć - tłumaczy dyrektor tej placówki Wojciech Puzyna. Komercjalizacja otwiera furtkę do zarabiania w czasach, gdy NFZ płaci coraz mniej. Do tego, żeby szpital - obok planowych zabiegów, finansowanych z Funduszu - leczył również za gotówkę od pacjentów. Kontrakt z NFZ pozwala nam pracować do 13, 14, a później gabinety stoją puste. Chcielibyśmy, żeby były pełne do godziny 21 - wyjaśnia. 

Co odczują pacjenci?


Po przekształceniu szpitala w spółkę pacjent nie zauważy nawet, że jedzenie jest z cateringu, a nie ze szpitalnej stołówki, a sprząta wynajęta firma. Nie zauważy też, że w szpitalu pracuje mniej osób, a badania wykonuje zewnętrzne laboratorium - bo jest tańsze. Jedyną rzeczą, którą pacjent zauważy, będzie na pewno odpowiedź lekarza na pytanie o zabieg finansowany przez NFZ: Za pół roku. Ale zapraszamy prywatnie.

Według dyrektora szpitala św. Zofii Wojciecha Puzyny, skoro kontrakt NFZ jest za mały to szpital musi zarabiać "po godzinach". Komercjalizacja pozwoli sprzedawać na wolnym rynku nadwyżki naszych możliwości.

Inną rzeczą, którą pacjent z pewnością odczuje, będzie zamknięcie przez szpital oddziału, który przynosi największe straty. Szpital powinien mieć prawo rezygnować z tych przedsięwzięć, które są nieopłacalne. To brzmi brutalnie, ale niech NFZ zacznie wobec tego dobrze płacić za wszystkie procedury - mówi prezydent Poznania Ryszard Grobelny, który planuje skomercjalizować wszystkie miejskie szpitale.

Pytanie tylko, co się stanie, gdy wszystkie szpitale-spółki zamkną oddziały ratunkowe. Bo one są największym obciążeniem dla szpitali. Nie wolno też zapominać o innych minusach całego procesu. Komercjalizacja może bowiem oznaczać zwolnienia pracowników - zwłaszcza w zadłużonym szpitalu Praskim. Na pewno będzie oznaczać wprowadzenie płatnych, dodatkowych usług medycznych. W obu szpitalach.

Kolejne szpitale na Mazowszu chcą się skomercjalizować

Tylko na Mazowszu szpitale zadłużone są na ponad pół miliarda złotych. W przyszłym roku marszałek województwa chce skomercjalizować kolejne cztery placówki.

Niestety - szpitale, które zostały skomercjalizowane w przeszłości, nie zawsze wychodzą na prostą. Przykładem jest placówka w Siedlcach. Tamtejszy szpital wojewódzki znowu ma dług - 8 milionów złotych. Jednak, jak mówi prezes siedleckiego szpitala Wojciech Kaszyński, po przekształceniu ma teraz wolną drogę do radykalnych zmian. Jedzenie, pranie, sprzątanie - to wszystko robią zewnętrzne firmy. Załoga zgodziła się na czasowe obniżki pensji. W planach jest komercyjna przychodnia, w której pracować mają ci sami lekarze, po zakończeniu pracy na kontrakcie NFZ. Prezes Kaszyński zapewnia, że do końca roku uda mu się zbilansować koszty z przychodami.

Gigantyczne zadłużenie szpitali w Polsce

Polskie szpitale zadłużone są na prawie 11 miliardów złotych. Prawie 3 miliardy to długi wymagalne, czyli do natychmiastowej spłaty. Zgodnie z nową ustawą właściciele szpitali będą musieli zadłużone placówki oddłużyć, zlikwidować albo przekształcić w spółki.

Do tej pory skomercjalizowano 133 szpitale. Do końca tego roku spółkami stanie się 7 kolejnych placówek. Resort zdrowia prognozuje, że w przyszłym roku na liście będzie 11 szpitali. To ostrożne szacunki, bo przyszły rok będzie kluczowy. To wtedy przed samorządami stanie pytanie - spłacać długi szpitali, likwidować, czy przekształcać w spółkę. Taki los czeka szpitale, które na koniec tego roku będą miały długi.

Co oznacza komercjalizacja szpitala?

Szpital, który jest spółką zoo działa według prawa handlowego. Jeśli się ponownie zadłuży, dyrektor będzie musiał uruchomić proces naprawczy, bo inaczej szpital zostanie postawiony w stan upadłości, a likwidator z majątku spłaci wierzycieli.

Niestety dla pacjentów oznacza to odpłatne usługi. Jeśli szpital ma kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, to pacjent nie płaci. Kontrakt się skończy - szpital będzie już leczył za pieniądze. Inny przykład to przychodnie przyszpitalne. Lekarze w ramach kontraktu przyjmują do godziny 13:00, a potem w tych samych gabinetach już odpłatnie.



Justyna Satora