​Tysiące osób protestowały w niedzielę wieczorem przed budynkiem Sądu Najwyższego w Warszawie przeciw projektom reform wymiaru sprawiedliwości autorstwa Prawa i Sprawiedliwości. Protestujący przynieśli ze sobą zapalone świece. Część trzymała w rękach flagi biało-czerwone i unijne. Zgodnie z prośbą organizatorów, nie mieli ze sobą transparentów. Również przed Sejmem odbywały się protesty. Niewielka grupa protestujących spędziła przed gmachem parlamentu noc.

​Tysiące osób protestowały w niedzielę wieczorem przed budynkiem Sądu Najwyższego w Warszawie przeciw projektom reform wymiaru sprawiedliwości autorstwa Prawa i Sprawiedliwości. Protestujący przynieśli ze sobą zapalone świece. Część trzymała w rękach flagi biało-czerwone i unijne. Zgodnie z prośbą organizatorów, nie mieli ze sobą transparentów. Również przed Sejmem odbywały się protesty. Niewielka grupa protestujących spędziła przed gmachem parlamentu noc.
Protestujący z płonącymi świecami przed siedzibą SN. /Jacek Turczyk /PAP

Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia powiedział m.in., że "dziś obywatele i sędziowie łączą się w obronie niezależnych sądów". Odczytał zgromadzonym list stowarzyszenia, którego autorzy są zdania, ze "dziś domyka się proces przejmowania niezależnych sądów przez rządzących". Autorzy listu twierdzą, że w rękach władzy jest już prokuratura, proces tworzenia prawa, a teraz będą także sędziowie, adwokaci i radcowie prawni. 

Politycy jednej partii wybiorą KRS. Minister będzie mógł odwołać każdego prezesa sądu. Odwołani mają zostać sędziowie Sądu Najwyższego wybrani w ostatnich 25 latach demokracji - sądzą autorzy listu. 

Stajemy dziś w łańcuchu światła wokół SN, wokół wielu sądów w całej Polsce (...). Chcemy takich reform, które będą napisane ponad podziałami politycznymi - zakończyli sędziowie.  

Weronika Paszewska z Akcji Demokracja powiedziała, że cieszy się, iż zgromadzonych jest "tak wiele". Dodała, że "ważne jest, żebyśmy byli na ulicy codziennie i nie tylko w Warszawie, ale też w innych miejscowościach". 

Na ulice polskich miast wychodzą ludzie. Cała Polska protestuje. 30 tysięcy osób podpisało apel "Brońmy sądu" umieszczony na stronie Akcji Demokracja - poinformowali organizatorzy. 

Przed godziną 22 przed Sądem Najwyższym odegrano polski hymn, po czym zgromadzeni unieśli do góry świece i zaczęli skandować: "wolne sądy". Na koniec ustawili je dookoła budynku SN.

Lider KOD do Kaczyńskiego: Nie jesteś Janukowyczem, nie masz dokąd uciec

Wcześniej, podczas protestu przed Sejmem lider KOD Krzysztof Łoziński stwierdził, że jest ostatni moment, "w którym można zatrzymać dyktaturę". 

Każda dyktatura kończy się terrorem. Jeżeli komuś się wydaje, że jego to nie dotyczy, to się bardzo grubo myli. To dotyczy wszystkich - mówił. 

Nadchodzi czas, w którym wielu z nas będzie musiało podejmować bardzo trudne decyzje, ale musimy stanąć na poziomie zadania, musimy - dodał. 

A do Jarosława Kaczyńskiego, którego mam nieprzyjemność znać od ok. 40 lat, chciałem powiedzieć tak: Jareczku, tak jak pisał poeta: "spisane będą czyny i rozmowy". Pamiętaj o jednym fakcie: nie jesteś Janukowyczem i nie masz dokąd uciec, pamiętaj o tym - powiedział Łoziński.  

Wystąpienie lidera KOD było przerywane okrzykami: "demokracja". 

Nie godzę się na kończenie z demokracją, na zabicie demokracji - mówi jedna z protestujących. Świat się wali. Za miesiąc może nie będzie o co protestować - dodaje kolejny demonstrujący w rozmowie z RMF FM. 

Były opozycjonista z czasów PRL Władysław Frasyniuk mówił, że niedzielna manifestacja przed Sejmem nie jest "eventem". Dziś na nowo definiujemy patriotyzm. (...) będziemy rozliczać tych, którzy zdradzili i przestali być patriotami - mówił. 

My obywatele reprezentujemy państwo prawa, to my tu jesteśmy zgodnie z obowiązującą konstytucją, to my bronimy państwa prawa, my obywatele, my stoimy po stronie prawa - twierdził Frasyniuk. Apelował do sędziów SN, by "stanęli twardo w obronie konstytucji".  

Jak powiedział Frasyniuk, prezes PiS Jarosław Kaczyński to "dyktator i człowiek, który napluł na: swojego brata, Solidarność, Lecha Wałęsa i polskie społeczeństwo". 

Dzisiaj trzeba przyjąć zobowiązanie, że po tej stronie powstaje duży obóz solidarności obywatelskiej - oświadczył Frasyniuk. Bardzo proszę, żeby tu, na tej scenie pojawili się liderzy partii politycznych. Chcemy zobaczyć Ryszarda Petru, Grzegorza Schetynę, Władysława Kosiniaka-Kamysza, niech nam spojrzą w oczy i powiedzą: od tego momentu razem podejmujemy decyzje i razem komunikujemy się ze społeczeństwem - mówił. 

Podczas przemówienia Frasyniuka tłum skandował: "Precz z Kaczorem dyktatorem", "wolność, równość, demokracja" oraz "tu jest Polska".

Niewielka grupa protestujących przeciwko reformie sądownictwa spędziła przed gmachem parlamentu noc. Niektórzy pozostali w namiotach rozstawionych wzdłuż ulicy, kilka metrów od żelaznego płotu, którym odgrodzono parlament. Przed namiotami znajdują się transparenty, biało-czerwone flagi i ogromna kopia okładki konstytucji.

Przyszłam, żeby wyrazić swój sprzeciw wobec zmiany ustroju w tym kraju - mówi jedna z wielu osób biorących udział w proteście. Najbardziej mnie cieszy, że są ludzie z dziećmi, bo może je nauczą, o co w tym wszystkim chodzi, pokażą im co jest ważne, a co nie - dodaje inny ze zgromadzonych.

Protestujący zapowiadają, że pozostaną przed gmachem Sejmu co najmniej do czwartku.

Nowe ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustroju sądów powszechnych

W nocy z piątku na sobotę Senat bez poprawek poparł nowe ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustroju sądów powszechnych. W środę wieczorem na stronach Sejmu został opublikowany projekt PiS, który przewiduje m.in. trzy nowe izby SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku.

Projekt przewiduje, że "z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie SN, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, przechodzą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości".

(łł)