"Muszę powiedzieć, że moim zdaniem, w Polsce dzieje się źle" – stwierdził w Gdańsku były prezydent Lech Wałęsa, który W 49. rocznicę Grudnia’70 złożył kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców. "Jedna strona łamie prawa i zasady, a drugiej proponuje, byśmy utrzymywali się w prawie. Ja uważam tak: jeśli jedna strona łamie, to daje prawo, aby i druga strona łamała w podobny sposób. To jest Stary Testament, "ząb za ząb", ale ja jestem właśnie taki" – oświadczył. Zaapelował do zgromadzonych, aby wspólnie wymyślić sposób na to, "jak zawrócić Polskę na normalny rozwój".

Ci ludzie wykorzystali w swoim czasie nasze zmęczenie i przez demagogię i populizm zdobyli władzę. I dziś niszczą nasz wielki dorobek. I będą niszczyć dalej - mówił Lech Wałęsa. I dlatego zastanawiajmy się wszyscy razem, co zrobić, by wytrwać w pokojowej walce, a jednocześnie nie pozwolić na niszczenie naszego dorobku. Ja nie wierzę w to, że nie ma rozwiązań. Tylko musimy wspólnie ich poszukać i jak najszybciej odsunąć tych ludzi od władzy - ocenił Wałęsa.

Wałęsa podziękował zebranym za obecność i pamięć o tragicznych wydarzeniach sprzed 49 lat. Wraz z nim kwiaty pod pomnikiem złożyli też marszałek pomorski Mieczysław Struk, przewodnicząca Rady Miasta Gdańska Agnieszka Owczarczak oraz posłowie Koalicji Obywatelskiej - Jerzy Borowczak i Jarosław Wałęsa. Listę osób zamordowanych w grudniu 1970 r. przez władze komunistyczne w Elblągu, Gdańsku, Gdyni i Szczecinie odczytał zastępca prezydenta Gdańska ds. zrównoważonego rozwoju Piotr Grzelak.

W grudniu 1970 r., w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy komitetów wojewódzkich PZPR. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni. Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby (w tym 18 w Gdyni), a ponad 1160 zostało rannych.