Lech Wałęsa w Kontrwywiadzie RMF FM potwierdził, że nie zamierza wycofać swoich słów skierowanych do prezydenta w związku z raportem WSI. Wałęsa komentując publikację raportu nazwał Lecha Kaczyńskiego durniem.

Kamil Durczok: Panie prezydencie wygląda na to, że pan się będzie musiał pojawić przed prokuratorem.

Lech Wałęsa: Oczywiście i trochę prawdy ujrzy światło dzienne.

Kamil Durczok: A jaka to prawda?

Lech Wałęsa: Na przykład, że jeśli ktokolwiek zdradził Solidarność to Kaczyński, bo ja jemu przekazałem formalnie i na piśmie mam dowód przez niego podpisany – przekazałem mu Związek Zawodowy Solidarność, kiedy musiałem odejść na prezydenta.

Kamil Durczok: Panie prezydencie, ale pan teraz mówi o tym wniosku, który pan będzie składał w prokuraturze. Ja bym chciał zacząć od tego, który na pana złożono. Zbigniew Ziobro mówi w telewizji publicznej: „Prokuratura zajmie się tą sprawą”.

Lech Wałęsa: Niech się zajmie. Ja powiedziałem w stylu „Spieprzaj dziadu”.

Kamil Durczok: Trochę ostrzej chyba jednak.

Lech Wałęsa: Nie. Ja powiedziałem w swoim stylu, że jeśli ktoś wypuszcza takiego gniota, jeśli ktoś mówi w Sygnałach Dnia rano, że Wałęsa w ogóle się nie pojawia tam - sprawdźcie w Sygnałach Dnia z tamtego czasu – i mówi, że nie ma w ogóle nazwiska, a za 3 czy 4 godziny ogłasza, że Wałęsa jest głównym sprawcą wszystkiego, to albo to jest niepoważne, albo chore.

Kamil Durczok: A nie żałuje pan jednak panie prezydencie, że pan jednak troszkę za ostro?

Lech Wałęsa: Wie pan ile pięknych rzeczy, bardzo mądrych było podawane w tym okresie? Gdzie pan ma te głosy? A mój głos przetrwa, nie wiem jeszcze jak długo będę się sądził. Dzisiaj potrzeba powiedzieć Polsce - Polska jest źle rządzona, Polska ponosi wielkie straty przez Kaczyńskich i spółkę. I dlatego jak to zrobić w skali dłuższej?

Kamil Durczok: Ale za to jedno słowo panie prezydencie nie przeprosiłby pan?

Lech Wałęsa: Nie proszę pana. Ja mogę przeprosić za polityków i za ich słowa, za ich zachowania 40 milionów Polaków. Ale politycy na to zasługują. Takich polityków wybraliśmy.

Kamil Durczok: Ale panie prezydencie, tylko że takie mamy prawo. Nie wolno znieważać głowy państwa kimkolwiek jest, czy się nam podoba czy nie. Za to zapłacił wyrokiem pierwszej instancji Andrzej Lepper. I teraz jest tak, że być może pan też zapłaci. Pan z Andrzejem Lepperem jako skazani za takie sprawy?

Lech Wałęsa: Nie uderzam w mądrą głowę państwa. W głupotę tej głowy uderzam, bo kto by mógł coś podobnego puścić? To jest wbrew interesom państwa. Jak ja to zauważyłem, co to jest, to mówię: „Tu trzeba coś robić. Trzeba odsunąć tych ludzi od władzy”. Dlatego tak mocno uderzyłem.

Kamil Durczok: Ale od zmiany władzy w państwie są demokratyczne wybory. Na te na razie się nie zanosi, w związku z tym szanujmy głowę państwa, którą mamy, czy się nam podoba czy nie panie prezydencie.

Lech Wałęsa: Nie mówię, by zmieniać władzę na ulicy. Mówię, by rodacy się obudzili i przeszkodzili ludziom krzywdzić naszą ojczyznę. Pięćdziesiąt lat prawie walczyliśmy o wolność, o to, że miało być lepiej, miało być sprawiedliwiej, miało być mądrzej… A co się dzieje? W związku z tym muszę interweniować jako ten, który prowadził ten bój i zwyciężył, żeby nie psuto nam zwycięstwa, nie psuto nam kraju.

Kamil Durczok: Panie prezydencie, pamięta pan październik 2004 roku? Też pan miał wtedy ostry konflikt z Lechem Kaczyńskim. Andrzej Urbański zapowiedział wtedy, że Kaczyński Wałęsę przeprosi, a Lech Kaczyński – wtedy prezydent Warszawy – mówi: Nie ukrywam, że po latach konfliktu nie było mi łatwo się pojednać, ale cieszę się, że do tego doszło. To był jakiś krok z wyciągniętą ręką.

Lech Wałęsa: Przepraszam 40 milionów Polaków, którzy są zdegustowani politykami, w tym Lechem Wałęsą. Tak jest. Tylko, że ja chcę coś w tym kraju zrobić i kiedy inaczej się nie przebijam, to dobieram formy czasami niegrzeczne i niekulturalne, ale by osiągnąć sukces.

Kamil Durczok: A obraża się pan jak po takie formy sięgają pańscy przeciwnicy? Polityczni przeciwnicy oczywiście.

Lech Wałęsa: Nie. Nie powinno do tego dojść, ale zanim zaczniemy mądrzej i lepiej wybierać, to taki okres musimy przeżyć, a takie przeżywanie przyspiesza mądre rozwiązania.

Kamil Durczok: Aleksander Szczygło, minister obrony, mówi: Lech Wałęsa zdradził cały ruch Solidarności, wygrywając wybory w 1990, a później idąc na współpracę z komunistami, z wszystkim, co najgorsze.

Lech Wałęsa: Jak może dopuścić prezydent państwa, by taki chłopiec takie bzdury opowiadał? Gdzie tu jest zdrada? Ratowałem, bo Okrągły Stół był przegrany. Jedyną szansą było zostać prezydentem, zabrać to, co przegraliśmy. I dokonałem tego. Oczywiście nie śpiewałem, nie krzyczałem o tym, bo to trzeba było zrobić, a nie mówić. I teraz taki chłopiec, pętak w sumie, będzie mi ubliżał za to.

Kamil Durczok: Pan mówi „chłopiec”, ale to z demokratycznego nadania i z demokratycznych wyborów minister obrony narodowej.

Lech Wałęsa: A co jego dotyczy? On ma być niepolityczny. O co mu chodzi? Dlaczego się miesza między prezydentów? Gdzie on był, kiedy ja walczyłem i my walczyliśmy? Jak on mi może ubliżać i posądzać mnie publicznie o zdradę? Gdzie jest prezydent? Powinien go już dawno wyrzucić za to, że śmiał prezydenta uderzać, nie mając żadnego pojęcia o tym, co wtedy było, jak było, o co my wtedy walczyliśmy.

Kamil Durczok: Czy pan nie żałuje, że z powodu słów teraz pana nikt nie pyta o to, co jest w raporcie, co pan o tym myśli, czy WSI działały prawidłowo, czy nieprawidłowo, tylko wszyscy rozmawiają o tym, co pan powiedział albo co o panu powiedzieli?

Lech Wałęsa: Rzeczywiście myślałem trochę inaczej. Myślałem, że to spowoduje zajęcie się bardziej sprawami, zachowaniem tych władz, prezydenta, premiera i tym, co się w Polsce dzieje. Na razie rzeczywiście ma pan rację, nie o to chodziło. Ale mam nadzieję, że to wróci przy okazji tego na dobre tory.

Kamil Durczok: „Gazeta Wyborcza” publikuje takie zdjęcie z posiedzenia Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. Pan jest na nim razem z Lechem Kaczyńskim i uśmiechacie się panowie do siebie co najmniej porozumiewawczo. Widać na tym zdjęciu dużą nić sympatii. Pan myśli, że to są czasy, które mogą jeszcze wrócić?

Lech Wałęsa: Problem polega na tym, że dopóki Kaczyńscy mnie słuchali, tylko zwyciężyliśmy. Ale w pewnym momencie doszli do wniosku, że oni muszą być na tych miejscach i zaczęli wszelkimi siłami dążyć do tego i stąd takie efekty. Nie potrafią, nie powinni być na pierwszych miejscach. Mogą być na dziesiątym dopiero i wtedy będzie można się do nich uśmiechać.

Kamil Durczok: Bardzo dziękuję.