Sadownicy zrzeszeni w Związku Sadowników RP demonstrowali w Warszawie, domagając się zmiany charakteru sankcji wobec Rosji. Chcą, by możliwa była sprzedaż jabłek do tego kraju lub aby zostały wprowadzone rządowe rekompensaty dla producentów jabłek. ​"Walczymy o przetrwanie" - podkreślił prezes związku Mirosław Maliszewski. Jak mówił, ceny skupu jabłek są niższe od kosztów produkcji. Jego zdaniem przyczyną tej sytuacji jest brak możliwości sprzedaży tych owoców do Rosji.

Sadownicy zrzeszeni w Związku Sadowników RP demonstrowali w Warszawie, domagając się zmiany charakteru sankcji wobec Rosji. Chcą, by możliwa była sprzedaż jabłek do tego kraju lub aby zostały wprowadzone rządowe rekompensaty dla producentów jabłek. ​"Walczymy o przetrwanie" - podkreślił prezes związku Mirosław Maliszewski. Jak mówił, ceny skupu jabłek są niższe od kosztów produkcji. Jego zdaniem przyczyną tej sytuacji jest brak możliwości sprzedaży tych owoców do Rosji.
Zdaniem prof. Eberharda Makosza, autorytetu w dziedzinie sadownictwa, w Polsce konieczna jest m.in. poprawa jakości jabłek. /Tomasz Gzell /PAP

Protestujący mieli transparenty z hasłami: "Sadownictwo, nie embargo", "Rząd polski = niemoc, niekompetencja, chaos, bałagan", "Szacunek dla pracy sadownika". Jak powiedzieli demonstrujący reporterowi RMF FM Michałowi Dobrołowiczowi, nie ma opłacalności produkcji i trzeba do wszystkiego dokładać.

Kilogram jabłek sprzedajemy za 18 gr. Aby się opłacało, musiało by być 40-50 groszy - mówi jeden z sadowników. Inny dodaje: Takie ceny, jakie są to są śmieszne ceny. Niedługo to, nie wiem, wyjdziemy na ulicę jeszcze bardziej zrzeszeni.

Niedawno prezes Unii Owocowej Waldemar Żółcik tłumaczył, że sytuacja sadowników jest bardzo trudna. Podkreślał, że w tym roku m.in. w tzw. zagłębiu produkcji jabłek, tj. w rejonie grójeckim, było sporo gradobić i jabłka są gorszej jakości, co wykorzystuje przemysł, proponując bardzo niskie ceny skupu tych owoców. W sytuacji, gdy mniej jest jabłek deserowych, skup jabłek przemysłowych ma decydujące znaczenie dla kondycji finansowej sadownika - tłumaczył Żółcik.

Wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki, odnosząc się wcześniej do zapowiadanego protestu, zapewniał, że będzie pomoc dla rolników, którzy ponieśli straty w wyniku klęsk żywiołowych (np. gradobicia). Jest też przewidziane unijne wsparcie w związku z rosyjskim embargiem. Część rolników, która przekaże bezpłatnie jabłka na cele społeczne, dostanie rekompensatę. W ten sposób zmniejszy się ilość jabłek na rynku i ich producenci będą mogli uzyskać wyższe ceny.

Wiceszef resortu mówił też, że istotne jest wzmocnienie pozycji rolników wobec przemysłu i handlu, bo wtedy producenci rolni będą mieli siłę, by ustalać cenę z odbiorcami. Zdaniem Boguckiego, przemysł wykorzystuje to, że w ostatnich latach znacznie wzrosła produkcja jabłek w naszym kraju, a z drugiej strony są problemy ze sprzedażą tych owoców, m.in. z powodu niemożności eksportu do Rosji, która była tradycyjnym rynkiem zbytu dla tych owoców. Pozyskiwanie zaś odbiorców z innych rynków jest procesem - zauważył.

Ekspertka, Bożena Nosecka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ), wyjaśniła, że niskie ceny skupu jabłek są wynikiem dużej produkcji nie tylko w kraju, ale także w innych państwach. Jak powiedziała, przemysł ma także zapasy koncentratu jabłkowego, a jego cena na rynkach światowych spadła w ostatnim okresie o ok. 25 proc.

W ostatnim sezonie (2015/2016) znacznie wzrósł wywóz jabłek do Egiptu i innych krajów Afryki Północnej. Najwięcej jednak sprzedaliśmy ich na Białoruś - było to 400 tys. ton.

APA