W szpitalu w Tychach w województwie śląskim zmarła kobieta zatruta metanolem. Walczyła o życie 3 tygodnie. Wiadomo, że piła wódkę pochodzącą z Czech. Nasi południowi sąsiedzi przygotowują się do zniesienia prohibicji.

Zobacz również:

Kobieta trafiła do tyskiego szpitala 6 września. Jej stan od początku był bardzo ciężki. Kobieta odzyskiwała i traciła przytomność. Wiadomo, że piła czeski alkohol, choć kupiła go w Polsce. Jak się okazało, od kilku lat regularnie sprzedawał go mieszkaniec powiatu pszczyńskiego. Na zabezpieczonych przez policję butelkach były naklejki z nazwami wódek, które Czesi wskazali jako szczególnie niebezpieczne.

W sumie w ostatnim czasie w Śląskiem zmarły trzy osoby zatrute metanolem, ale dwie z nich najprawdopodobniej nie piły czeskiej wódki. Czesi rozważają teraz częściowe zniesienie prohibicji. Zakaz wprowadzony w związku z zatrutym alkoholem ma być zniesiony w ciągu najbliższych dni. Ale są dwa warunki. Musi być znane źródło produkcji tego alkoholu, a na butelkach mają być tylko nowe banderole.

Po polskiej stronie granicy celnicy nie ujawnili w ostatnich dniach żadnego przemytu. Przez 3 dni skontrolowaliśmy także kilkanaście targowisk w przygranicznych miastach. Tam też nikt nie sprzedawał czeskiego alkoholu - mówi Aldona Węgrzynowicz, rzecznik śląskich celników.

Z kolei śląski sanepid przeprowadził ponad 9 tysięcy kontroli i zebrał ponad 9,5 tysiąca butelek z czeską wódką. Z ponad 160 pobranych do badań próbek na razie wiadomo, że w 94 trującego metanolu nie było. Ale kontrole na granicy i badania trwają, bo ciągle nie wiadomo, co stało się z około 5 tysiącami skażonego alkoholu po czeskiej stronie granicy.