15 wysokich rangą oficerów policji, kandydatów na komendanta głównego, zostało już sprawdzonych. Prawie połowa z nich odpadła, bo zastrzeżenia do ich życiorysu zgłosiły służby. Reporterzy śledczy RMF FM ujawniają kulisy przeciągającego się wyboru szefa policji. Według naszych informacji, decyzja o wyborze komendanta ma zapaść w tym tygodniu.
Według naszych informacji, pod uwagę brane są trzy osoby. Jednym z nich jest pełniący obowiązki komendanta głównego Andrzej Szymczyk. Poza nim obecny zastępca szefa policji Jan Lach. Ustaliliśmy też, że w tej trójce pojawił się jeden z obecnych komendantów wojewódzkich.
Ministerstwo - jak widać - po wpadce ze Zbigniewem Majem zastosowało bardzo ostre kryteria, by nie doszło do kolejnej kompromitacji. Kandydatów sprawdzano praktycznie we wszelkich bazach - policyjnych, a także służb specjalnych: CBA oraz ABW.
Prowadzono wywiady na temat przeszłości kandydatów, sprawdzano, czy w jakiejkolwiek roli przewijają - bądź przewijali się - w prokuratorskich śledztwach. Według naszych rozmówców najdrobniejsze wątpliwości sprawiały, że weryfikowany oficer wypadał z gry o fotel komendanta głównego.
Przypomnijmy - w lutym z szefowania policji zrezygnował Zbigniew Maj. Jego obowiązki przejął dotychczasowy pierwszy zastępca insp. Andrzej Szymczyk.
Insp. Maj swoją decyzję uzasadniał prowokacją przygotowaną wobec niego przez byłych pracowników Biura Spraw Wewnętrznych, a rezygnację złożył, żeby nie obciążać całej formacji.
O kulisach rezygnacji insp. Maja dziennikarze śledczy RMF FM informowali jako pierwsi.
Kilku oficerów z Biura Spraw Wewnętrznych, czyli tak zwanej policji w policji, zamierzało poprzez tajne działania zniesławić Zbigniewa Maja. Jak ustalili nasi dziennikarze, wykorzystali do tego byłego informatora policji, który działał w kręgach kaliskiego półświatka.
To ten człowiek kilkanaście lat temu, kiedy Maj pracował w Kaliszu, był jego informatorem. Jednak współpraca została zerwana, gdy ten popełnił przestępstwo i w 2005 roku trafił za kraty.
Jak się dowiedzieliśmy - miał pretensje do obecnego szefowa policji, że ten nie pomógł mu podczas śledztwa i procesu sądowego.
Później, po ponad 2 latach, gdy informator wyszedł z więzienia, najpierw szantażował obecnego komendanta głównego, potem zaczął rozpuszczać plotki na jego temat. Sugerował, że Zbigniew Maj przyjął od niego 5 butelek alkoholu, a także pożyczył 10 tysięcy złotych, których nie oddał.
Sprawa została wyjaśniana, nie znaleziono żadnych nieprawidłowości w postępowaniu Maja.
Co ważne policjanci z BSW, ukryli informacje przed swoimi przełożonymi. Kiedy okazało się, że Maj może być szefem policji, odświeżono materiały i przekazano prokuraturze z wnioskiem o wszczęcie śledztwa w sprawie.
(mpw)