Około stu pielęgniarek ze Szpitala w Wyszkowie na Mazowszu odeszło rano od łóżek pacjentów. W związku z nowym kontraktem placówki z NFZ domagają się podwyżek. Chcą też dostawać większe dodatki za nocne i świąteczne dyżury.

Pielęgniarki odeszły od łóżek pacjentów, ale są na miejscu. Czekają na korytarzach szpitala w służbowych mundurach i w razie nagłych przypadków wymagających ich interwencji - będą reagować. Zapowiadają, że strajk potrwa do odwołania.

Był czas, kiedy nasz szpital był w trudnej sytuacji. Wtedy rezygnowałyśmy z odsetek, które nam się należały. Robiłyśmy to, bo ratowałyśmy szpital. A teraz nie ma dla nas pieniędzy. Inny personel jest wynagradzany np. lekarze. Pani dyrektor dostała nagrodę 20 tysięcy złotych a dla nas nie ma i nie ma żadnej woli porozumienia - powiedziała reporterowi RMF FM jedna z protestujących pielęgniarek. 

Nie odczuwamy strajku. Opieka jest zapewniona. Jeżeli byśmy nie wiedzieli o proteście to na pewno nie odczulibyśmy go - mówią pacjenci ze szpitala w Wyszkowie. 

(ug)