W olsztyńskim szpitalu klinicznym przeprowadzono w środę dwie operacje wszczepienia stymulatorów osobom w śpiączce. Dwie operowane we wtorek pacjentki - w tym córka Ewy Błaszczyk - czują się dobrze.

W olsztyńskim szpitalu klinicznym przeprowadzono w środę dwie operacje wszczepienia stymulatorów osobom w śpiączce. Dwie operowane we wtorek pacjentki - w tym córka Ewy Błaszczyk - czują się dobrze.
Prof. Isao Morita z Japonii i prof. Wojciech Maksymowicz podczas wczorajszego zabiegu wszczepienia stymulatora ośrodkowego układu nerwowego córce Ewy Błaszczyk /Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Olsztynie /PAP

Dziś operacje wszczepienia stymulatorów przeprowadzali pod okiem prof. Isao Morita dr Monika Barczewska i Łukasz Grabarczyk - oboje z zespołu prof. Wojciecha Maksymowicza. Jako pierwsza operowana była 20-letnia Sylwia spod Kielc. Zapadła w śpiączkę 2,5 roku temu, po tym, jak miała wypadek komunikacyjny.

Operacja przebiegła zgodnie z naszymi założeniami, wszystko poszło dobrze - powiedziała po wyjściu z sali operacyjnej dr Monika Barczewska.

Również w środę operowany był 24-letni Adrian z Giżycka. Zapadł w śpiączkę po wypadku, w wyniku którego był niedotleniony. Kolejni chorzy będą operowani prawdopodobnie w lipcu.

Przed rozpoczęciem operacji prof. Isao Morita odwiedził operowane wczoraj pacjentki: 22-letnią Olę, córkę Ewy Błaszczyk i 24-letnią Agnieszkę. Obie przebywają już na oddziale neurologii i neurochirurgii, są im podawane leki przeciwbólowe. Noc minęła spokojnie, nie ma żadnych komplikacji, wszystko jest w porządku - mówi doktor Łukasz Grabarczyk.

Prof. Morita zapowiedział, że jutro ustawi pacjentkom wszczepione stymulatory tak, by rozpoczęły wysyłać do wszczepionych do rdzenia kręgowego elektrod impulsy elektryczne. Obsługi stymulatorów nauczone zostaną także rodziny chorych.

24-letnia Agnieszka płakała po raz pierwszy odkąd jest w śpiączce

Ten impuls będzie na tyle mały, że nie będzie powodował ani pobudzenia chorych, ani nie będzie wywoływał bólu - zapewnił prof. Morita.

22-letnia Ola pooperacyjną noc spędziła spokojnie. 24-letnia Agnieszka była bardzo pobudzona. Od drugiej w nocy wierciła się, kręciła, próbowała zerwać z siebie podłączone urządzenia. A nad ranem zapłakała. Po raz pierwszy odkąd jest w śpiączce - zapłakała - mówi matka Agnieszki, Barbara Holka.

Dr Monika Barczewska zastrzegła, że nie wiadomo, czy płacz Agnieszki był efektem bólu, jaki odczuwa po operacji, czy też efektem emocji. Nie wiadomo też, czy był on celowy, czy przypadkowy. Trzeba będzie ją obserwować, zobaczymy, czy będzie to powtarzała, czy też nie. Bez wątpienia jest to coś innego, zachowanie, jakiego dotąd pacjentka nie przejawiała - przyznała dr Barczewska.

Barbara Holka przyznała PAP, że "zeszło z niej ciśnienie", że teraz będzie cierpliwie czekała na efekty zabiegu. Nadzieja się tli - przyznała.

"Musimy tych ludzi niejako na nowo stworzyć, nauczyć ich mówienia, poruszania się"

Operacje wszczepiania stymulatorów ludziom w śpiączkach przeprowadzono dotąd tylko w Japonii. Polegają one na otwarciu kanału kręgowego, a następnie wprowadzeniu elektrody nad oponę twardą rdzenia kręgowego. Do tej elektrody przepływa prąd ze stymulatora, który jest umieszczany na tułowiu pacjentów. Prąd ze stymulatora poprzez elektrodę ma efektywnie drażnić struktury pnia mózgu. Stymulator z elektrodą połączony jest przebiegającym pod skórą przewodem.

Stymulator co 15 minut wysyła "porcję prądu" do mózgu. Jak mówi prof. Wojciech Maksymowicz, ta stymulacja ma wpłynąć na zwiększenie przepływu mózgowego tak, "żeby było więcej odżywczej krwi, żeby te neurony, które przetrwały u tych chorych urazy, poczuły się lepiej, były lepiej odżywione”. Zwiększenie przepływu mózgowego i stymulacja mózgu ma w konsekwencji doprowadzić do nawiązania kontaktu z osobami, które dotąd były w stanie minimalnej świadomości.

Doktor Barczewska zaznacza, że jeśli stymulatory zadziałają nie będzie to oznaczało, że "chorzy wstaną i pójdą". Musimy tych ludzi niejako na nowo stworzyć, nauczyć ich mówienia, poruszania się, np. jedzenia, czy siedzenia - powiedziała lekarka.

Pierwsze efekty przeprowadzanych w Olsztynie operacji będą znane najwcześniej za miesiąc, kiedy chorym zostaną przeprowadzone badania m.in. przepływów mózgowych. U tych, u których one się zwiększą, będzie większa szansa nawiązania z nimi kontaktu.

(mpw)