Samoloty PLL LOT przez dwie godziny w środę mogą nie odlatywać z warszawskiego lotniska z powodu planowanego strajku ostrzegawczego stewardess i stewardów. Spółka twierdzi, że strajk narazi ją na straty, a spełnienie żądań to koszt ok. 120 mln zł rocznie.

Rejsy, które zgodnie z planem odbywają się między godziną 10 a 12, w środę będą opóźnione. Spowodowane to będzie tym, że personel pokładowy nie przystąpi w tym czasie do pracy, a bez personelu pokładowego samolot nie poleci - zapowiedziała przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego Elwira Niemiec. Dodała, że w przypadku, kiedy lot jest zaplanowany na godz. 10, będzie on opóźniony o dwie godziny.

Protestujący nie będą opuszczać tzw. sali przedstartowej personelu pokładowego w siedzibie spółki. W ramach protestu od kilku tygodni personel pokładowy nosi opaski z napisem: "Protest personelu pokładowego". Związek domaga się przywrócenia pracownikom pokładowym wcześniejszych regulacji dotyczących czasu pracy oraz wypoczynku. Przewoźnik zatrudnia ok. 750 stewardess i stewardów.

Najważniejszy postulat dotyczy odpoczynku po locie ze zmianą czasu. Chodzi głównie o rejsy atlantyckie, a także uruchamiane przez LOT loty do Hanoi. Domagamy się dodatkowego wypoczynku po tych trasach - powiedziała Niemiec. Wyjaśniła, że przewoźnik od kwietnia br. pozbawił personel pokładowy dwóch dni dodatkowego odpoczynku, który wymagany jest przepisami prawa.

Dodała, że ZZPP w drodze kompromisu postuluje jeden dzień dodatkowego odpoczynku. Związek twierdzi, że zarząd PLL LOT nie zgadza się jednak na tę propozycję.

Związek domaga się również urlopu kondycyjnego dla utrzymania sprawności psychofizycznej. Personel pokładowy, podobnie jak piloci, od kilkudziesięciu lat korzystał z prawa do dodatkowego czasu na regenerację sił, ze względu na wykonywanie pracy w warunkach szczególnie uciążliwych. PLL LOT najpierw zapewniał tzw. obóz kondycyjny w wymiarze 2 tygodni. Obóz, ze względów oszczędnościowych, został zamieniony na dodatkowy urlop wypoczynkowy, który od przyszłego roku ma być zlikwidowany - powiedziała.

Zarząd PLL LOT w piśmie do załogi, do którego dotarła PAP, poinformował, że strajk ostrzegawczy naraża spółkę na straty, a taka sytuacja nie pomoże w wypracowaniu kompromisu między związkiem a spółką. Zarząd przypomniał, że pomiędzy LOT-em a ZZPP twa spór zbiorowy dotyczący 12 zgłoszonych przez związek postulatów. Dotyczą one m.in. czasu pracy i wypoczynku, procesu planowania załóg czy wypłaty gratyfikacji finansowej za każde wylatane 500 tys. km oraz stałego miesięcznego dodatku do wynagrodzenia.

Spełnienie żądań związku wygenerowałoby dla spółki olbrzymie dodatkowe obciążenia finansowe, wynoszące ponad 120 mln zł w skali roku. Zarząd, mając na uwadze nie tylko dalsze funkcjonowanie LOT-u, ale również fakt, że konsekwencje spełnienia tych postulatów byłyby odczuwalne dla wszystkich pracowników, nie może ich spełnić w pełnym zakresie. Na każdym spotkaniu mediacyjnym z ZZPP przedkładamy pisemne propozycje rozwiązania najważniejszych punktów sporu - czytamy w piśmie.

Zarząd - jak wynika z pisma - przedstawił związkowcom propozycję w sprawie dodatkowych dni na poprawę kondycji psychofizycznej, jednak ci jej nie zaakceptowali. Zapewnienie trzeciego dnia wolnego po rejsach ze zmianą stref czasowych powoduje kilkumilionowy wzrost budżetu w skali roku w stosunku do obecnego - podkreślił zarząd. Wyjaśnił, że zaproponował wyjście alternatywne: albo uzgodnienie dodatkowego płatnego "urlopu kondycyjnego" w wymiarze 14 dni kalendarzowych, albo trzeci dzień wolny po rejsie długodystansowym.