W gospodarstwie pana Dariusza w Bocieńcu pod Pobiedziskami w Wielkopolsce życie toczyło się jak w każdą sierpniową sobotę. Jednak wszystko zmieniło się w kilka minut, płonęły pomieszczenia gospodarcze i rolnicy stracili całe tegoroczne zbiory. Z pomocą natychmiast ruszyli najbliżsi sąsiedzi i rodzina, ale straty materialne są na tyle duże, że każde wsparcie w najbliższym czasie będzie na wagę złota.

Rodzina zauważyła dym wydobywający się z pomieszczenia gospodarczego na podwórzu, tuż obok domu i niewielkiej obory ze zwierzętami. Paliło się na poddaszu. Konstrukcja dachowa była drewniana, to wszystko było też suche, bo wiadomo - ma też już swoje lata - zajęło się w moment. Cały dach, a potem w kilka minut spaliło się wszystko. Próbowaliśmy coś robić, ratować, ale temperatura była tak duża, że nie dało się wejść. Mam poparzoną rękę, ale gdybym tam wszedł mógłbym to przypłacić życiem - mówi w rozmowie z RMF FM pan Dariusz, gospodarz.

Ochotnicza straż pożarna dotarła na miejsce już po ośmiu minutach od zgłoszenia. Wtedy płonął już cały budynek. Strażacy od razu zabrali się za walkę z pożarem, ale też - jak zwykle w takich sytuacjach - próbowali ochronić pozostałe budynki w gospodarstwie polewając je wodą. To się na szczęście udało. Pożar ograniczył się do magazynu. Budynku nie udało się jednak uratować. Spłonęło w nim w sumie kilkadziesiąt ton zboża i siana. Wszystko miało służyć jako pasza dla zwierząt.

To jest cały mój plon, z całego roku. Bardzo niewiele jest z tego do uratowania. ­- dodaje pan Dariusz, który obawia się, że nie będzie miał czym wykarmić zwierząt. Gospodarz pytany o niezbędne w najbliższych dniach wsparcie, odpowiada, że teraz najbardziej potrzebne jest właśnie ziarno.

W pożarze budynku spłonęło też kilka maszyn, niezbędnych do codziennej pracy w gospodarstwie. Pozostałości po magazynie trzeba będzie rozebrać. Więźba dachowa spłonęła doszczętnie, a jego ściany popękały i powyginały się od temperatury. Część z nich może runąć w każdej chwili. Pan Dariusz ma nadzieję, że nowy budynek uda się odbudować na ocalałych fundamentach. To czy będzie to możliwe, okaże się dopiero po stosownych ekspertyzach nadzoru budowlanego. Jeśli okaże się, że będzie to możliwe - na wagę złota dla rodziny będzie też wsparcie w postaci materiałów budowlanych czy cegieł.

Rodzina jest w stałym kontakcie z Urzędem Gminy w Pobiedziskach, który pośredniczy w pomocy. Na swoich stronach na Facebooku, urząd opublikował listę najpilniejszych potrzeb.

Jeśli chcecie pomóc poszkodowanym w pożarze - zajrzyjcie TUTAJ>>>

(ag)