Pojutrze 200 polskich żołnierzy kończących misję w Afganistanie, którzy utknęli w kirgiskiej bazie Manas, ma odlecieć do kraju - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Na powrót do domu czeka około 600 naszych wojskowych. Prawie setka jest jeszcze w afgańskim Bagram.

To, kiedy reszta naszych żołnierzy będzie mogła wrócić do Polski, zależy od chmury wulkanicznego pyłu, która pomieszała szyki lotniczym przewoźnikom. Na razie amerykańskie dowództwo zdecydowało, że w piątek - jeśli oczywiście warunki się nie pogorszą - pierwsza grupa wojskowych samolotami wróci do Polski.

Są w Kirgistanie od kilku dni, bo wcześniej wylot samolotu opóźniał się z powodu przewrotu w tym kraju. Lotnisko w Manas praktycznie nie działało. Są rozdyslokowani w dużych 470-osobowych namiotach. Te namioty są wyposażone w łóżka, są to namioty ogrzewane. Poza tym w tych bazach są również stołówki amerykańskie, gdzie żołnierze mają wyżywienie za darmo - mówi rzecznik polskiego kontyngentu w Afganistanie major Piotr Michrowski.

Jak dodaje, polscy wojskowi otrzymują również diety. Są jednak traktowani jak na delegacji poza strefą działań wojennych, więc przyznano im po około 10 dolarów na dobę.

W Afganistanie trwa przejmowanie obowiązków przez siódmą zmianę polskiego kontyngentu. Ma ona liczyć do 3 tys. żołnierzy i pracowników - 2600 na miejscu i 400 w odwodzie w kraju. W rejonie misji jest ok. 700 żołnierzy siódmej zmiany.