Do służb dotarło zgłoszenie o tym, że we wsi Zabrzeg w Śląskiem unosi się gryzący dym. Jak się okazało, jeden z mieszkańców postanowił pozbyć się swoich starych mebli. Nie oddał ich jednak do utylizacji, spalił je w swoim ogrodzie.

Zgłoszenie w sprawie incydentu dotarło do służb środę przed godz. 20. Z informacji przekazanych funkcjonariuszom wynikało, że w okolicy wsi Zabrzeg panuje spore zadymienie. "Nad jedną z posesji unosiły się gęsty, gryzący dym oraz ogień na wysokość około 3 metrów" - informuje straż miejska w Czechowicach-Dziedzicach.

Źródło zadymienia zlokalizował eko-patrol. Jak się okazało, jeden z mężczyzn w ogrodzie przy ul. Świerklocz postanowił rozpalić ognisko.  W ten sposób chciał pozbyć się starych mebli. "Nad jedną z posesji unosiły się gęsty, gryzący dym oraz ogień na wysokość około 3 metrów. Gdy (funkcjonariusze - przyp. RMF FM) zobaczyli co jest spalane, nie mogli uwierzyć własnym oczom" - relacjonuje straż miejska we wpisie zamieszczonym na Facebooku. "Sprawca uważał, że nic takiego się nie dzieje" - czytamy..

Ogień zagrażał pobliskim zabudowaniom - relacjonowali strażnicy. Mężczyzna dostał nakaz ugaszenia ogniska.

Funkcjonariusze nałożyli karny na kwotę 500 zł. Sprawa jednak będzie miała swój finał w sądzie, ponieważ mężczyzna mandatu nie przyjął, argumentując, że jest jego zdaniem za wysoki.